Witajcie:)
Często jak pisze posta i wklejam zdjęcia to staram się, żeby były jak najbardziej dopracowane i co najważniejsze, zdjęcia robię dopiero w tedy gdy w domu mam błysk:).
ale dziś będzie cała prawda o życiu i o tym, że nie ma idealnego domu! Każdy z nas stara się aby w jego domu panował porządek, aby wszystko miało swoje miejsce, bo to przecież wstyd, gdy niespodziewanie odwiedzą nas goście a w domu...ładnie mówiąc bałagan.
Ja osobiście należę do tych osób, które aby dobrze funkcjonować, muszą mieć uporządkowaną przestrzeń, równo poukładane buty, ułożone poduszki na kanapie i pustą suszarkę do naczyń czyste podłogi, ale zdarzają się takie dni, kiedy bałagan "robi się sam" i nie wiadomo kiedy. W moim malutkim domu zwłaszcza jest widoczny każdy nieporządek.
Moi panowie oczywiście zupełnie inaczej funkcjonują, dla nich nie ma znaczenia czy jest porządek czy go nie ma, chociaż starszy już zdecydowanie częściej zwraca na to uwagę, młody ma jeszcze dużo do nadrobienia, ale pracuję nad tym:)).
Dzisiejsze zdjęcia przedstawiają mój dom podczas mojej choroby, chyba pierwszy raz w życiu byłam tak chora, że nie byłam w stanie kiwnąć palcem. Filip przyniósł wirusa ze szkoły i najpierw ja poległam a później Paweł.
Wydaje mi się, że słowo porządek jest pojęciem względnym i dla każdego co innego oznacza, lub każdy inaczej funkcjonuje w swoim "porządku".
Na zdjęciach wg. mojego małżonka jest dom ogarnięty a dla mnie jest bałagan:), jednak jedno muszę przyznać, że pomimo chaosu w domu mogę zawsze liczyć na Pawła, posprząta po swojemu, ale posprząta, ugotuje obiad, jak trzeba zajmie się Filipem, zrobi pyszną herbatkę i przyniesie lekarstwa... Nie mogłam lepiej trafić, i w takich momentach skarpetki walające się po podłodze a nie wyniesione do łazienki nie mają najmniejszego znaczenia, bo to tylko bałagan, który da się prędzej czy później ogarnąć...
Przez trzy tygodnie to była codzienność, na szczęście już jest zdecydowanie inaczej:)
I kolejna sprawa która mnie frustruje, ja myjąc naczynia wycieram je i od razu chowam a mój małżonek zostawia je na ręczniku do wyschnięcia - taki mały niuansik:))
Jak widać na zdjęciach nie jestem idealną panią domu:)))))
A jak się miewają Wasze domki:)??
Pozdrawiam cieplutko ila:)
Najważniejsze, że zdrowiejesz. Też nie jestem idealną panią domu, ale lubię mieć uporzadkowaną przestrzeń, podobnie jak Ty i bałagan mnie męczy, więc staram się, by go nie było, co nie zawsze się udaje, bo miewam sporo gości nocujących, którzy wprowadzaja chaos. Jednak przede wszystkim lubię i cieszę sie z tych wizyt. Dom musi żyć, nie musi być perfekcyjnie wystylizowany. Zdrowia!
OdpowiedzUsuńNikt i nic nie jest idealne :) mężczyźni troszke inaczej postrzegają świat niz kobiety, Inaczej rozumieją słowo porządek. Zdrowiej szybko!
OdpowiedzUsuńWitam Iluś, posprzątany dom lubię pewnie jak każdy ale nie do przesady żeby buty ściągać przed drzwiami idąc do kogoś na kawę trzymam je w ręce to jestem tam pierwszy i ostatni raz. Dla mnie taki dom nie ma w sobie ciepła ani miłości tylko porządek. Iluś u ciebie czuje się to ciepło czy jest porządek czy nie . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa dwa tygodnie nie mogłam wyrwać się grypie z jej paskudnych szponów. Kuchenny parapet zalegały lekarstwa, inhalator itp.a krzesła dźwigały niewyprasowane stosy prania.Cóż, zdarza się... :)Zdrówka, Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhihihihi..Ilo kochana..to ja jestem jak twój mężuś....nie lubię wyciągać naczyń z suszarki...i dla mnie to w ogóle nie bałagan...podłogi-owszem muszą błyszczeć:))zdrówka
OdpowiedzUsuńNo litości! Jaki bałagan! No i kto to widział, żeby czas na wycieranie naczyń marnować, kiedy tak fajnie prezentują się na ręczniczku, poodwracane do góry dnem ;) Gdybym teraz sfotografowała swoją kuchnię, albo pokój dziewczynek... ach jak tam ładnie u Ciebie. A leki na uporządkowanym kredensie wyglądają jak lokowanie produktu:) no i ogólnie - widać, że ten dom żyje i to mi się baaaardzo w tych zdjęciach podoba. Zdrówka!
OdpowiedzUsuńBałagan? Ehe, musiałabyś zobaczyć moje małe mieszkanko, gdzie każda nieodłożona na miejsce rzecz od razu zagraca przestrzeń. Że nie wspomnę o psich kłakach, które im bardziej sprzątam, tym ich więcej... Inna rzecz, to męskie spojrzenie na porządek. Nigdy nie dojdziemy do konsensusu w tym temacie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Twój dom wygląda, jak dom każdej z nas. Normalny rozgardiasz. U mnie może być nieład, ale kurz i brudne podłogi nie. Zdrówka życzę.
OdpowiedzUsuńW Twoim domu jest pięknie i przytulnie, i wcale nie widzę bałaganu, jak byś wpadła na tygodniu do mnie to dopiero przeraziłabyś się, u mnie porzadek jest w sobote jak cały dzień sprzątam, nie powiem staram sie na tygodniu zmywam, piorę odkurzam myję podłogi, ale przy trójce dzieci mężu bałaganiarzu i wujku który z nami mieszka musiałabym zrezygnować z pracy zawodowej i latać ze ścierą o odkurzaczem w ręce a gdyby doba trwała 48 godzin to może bym zdążyła, nikt nie jest idealny a dom jest do mieszkania .Pozdrawiam i zapraszam do siebie. Ania
OdpowiedzUsuńzdrówka , ja tez zostawiam naczynia w suszarce ;)
OdpowiedzUsuńto nie bałagan Kochana ;)
a czy dobrze widze jakieś aniołki na stole ?
pozdrowionka
Tak, ale jeszcze nie skończonej, jak co to wystawię je w galerii:-)
UsuńSkąd ja znam takie porządki robione przez męża. U mnie jest podobnie też nie mogę narzekać bo jak trzeba to mąź posprząta, ugotuje i zajmie się dziećmi:) Ale nie jest to takie sprzątanie jakby mi odpowiadało zwłaszcza mycie naczyń. Ja po umyciu zawsze wycieram do sucha zlew i jego okolice, mężowi to nie przeszkadza że woda kapie na nogi. Naczyń wycierać nie lubi i też czeka aż wyschną, a nawet jak wyschną to ma problem z ich schowaniem. Najgorsze jednak jest to że ja posprzątam a za jakąś chwile mój starszy syn robi bałagan że nawet nie widać że było posprzątane:) niech jeszcze młodszy syn dorośnie i będzie robił to samo co starszy to nie wiem jak to będzie wszystko wyglądać.
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrówka!!! Pozdrawiam
piękne wnętrze :)
OdpowiedzUsuń