Zawisły nowe wianki. Tym razem zrobiłam ich kilka w kolorystyce jesiennej, bo ona coraz
bliżej. Lubię
każdą porę roku ale jesień chyba najbardziej. Jesienne barwy wprawiają mnie w dobry nastrój- czerwienie, pomarańcze, fiolety, wszystkie razem i
każdy z osobna wspaniale
się uzupełniają. Nie zatrzymuję lata, wręcz odwrotnie pozwalam mu odejść, a jesień zapraszam do siebie z otwartymi ramionami, lecz ona sama jakoś tak nieśmiało do mnie
zagląda. W tej chwili tylko skromne dekoracje przed domem zrobiłam, ale
już niedługo rozgoszczą się wrzosy i dynie, orzechy i jabłka. Chryzantemy
czekają już w kolejce bo i na nie przyjdzie pora:).
Udało mi
się dostać kwiaty hortensji i powstał wianek, dobrze Wam znany bo i w Waszych domach
często taki widywałam:)

Zawiesiłam go od wewnątrz...

na zewnątrz panoszy się i przyciąga wzrok
przechodniów jarzębina z kaliną otulona mchem:)


Miejsce ziół zajęły patisony, które dostałam od szwagierki, orzechy i snopek siana



Wianek z rozchodnikiem wisi u teściów, jednak to jeszcze nie wszystkie. Mam w planach jeszcze kilka sztuk, i na pewno też je Wam zaprezentuję:).

Do zrobienia wianków potrzebne mi było tylko
troszkę czasu, drucik i leśne skarby:)
Jeśli macie ochotę sobie zrobić podobny to proszę bardzo:).
Pozdrawiam cieplutko wszystkich odwiedzających:)
Buziaki wirtualne zasyłam ila:)