W końcu skończyłam malować komodę i z efektu nie jestem tak zadowolona jak myślałam że będę... Powiem szczerze, że muszę przyzwyczaić się do takiego stanu rzeczy.
Miała być siwa a jest grafitowa, kolor siwy nie całkiem przypadł mi do gustu, po wyschnięciu wydawał się błękitny, z kolei ten wydaje mi się za ciemny. Panowie moi oczywiście są zachwyceni, komoda bardzo im się podoba i stwierdzili, że lepiej teraz wygląda, niż wtedy gdy była biała.
Jest tyle odcieni szarego, że podczas mieszania farb po prostu zgłupiałam i nie wiedziałam, na jaki kolor się zdecydować. Ostatecznie ten zostanie bo chwilowo mam dosyć malowania.
A co Wy sądzicie, tylko piszcie szczerze, nawet jeśli Wam się nie spodoba:))
Konikowi od Al tez dostał się ten sam kolorek:))
W ostatniej chwili zdecydowałam się też na zmianę gałek, Anne podesłała mi link do pewnego sklepu z akcesoriami meblowymi, i padło na białe-ceramiczne.
Z prawej strony podkładka pod gorące garnki ze sznurka jutowego, którą zrobiła mi teściowa, kolejna "się" robi:). W kuchni też planuje małe zmiany, mikroskopijne, planuję poszaleć w niej z materiałami:)
Pomalowałam też blat od stołu i zmieniłam gałeczkę od stoliczkowej szuflady. Stół zdecydowanie bardziej mi odpowiada tak pomalowany niż komoda.
Po przemalowaniu komody okazało się, że mój ulubiony polarowy koc ma podobny kolor:)
I rzut oka na całość:)
Pozdrawiam Was cieplutko
ila:)))