wtorek, 17 kwietnia 2018

W KOŃCU WIOSNA!

Wiosnę do domu zaprosiłam, chętnie się rozgościła, powiedziałabym nawet, że się rozpanoszyła sypiąc swoje płatki wszędzie gdzie popadnie...
Od zawsze cieszyłam się najmniejszym listkiem, kwiatkiem czy pierwszym wiosennym trelem ptaków, chyba  nigdy mi to nie minie. Cieszą mnie takie zwykłe rzeczy, może nieistotne w dzisiejszym świecie, ale jednak dla mnie ważne...Chyba też nigdy nie pozbędę się "dziecka" które w sobie noszę ale czy muszę? Dobrze mi z tym! Codziennie rano robię  obchód po ogródku doglądam roślinek jak bardzo w ciągu nocy urosły i czy pojawiły się nowe, kocham ten czas, tak długo na to czekałam...
Odkąd pamiętam marzyłam, że kiedyś zamieszkam na wsi w  starym domu z wielką kuchnią i schodami, że będę miała zwierzęta i ogród z malwami i wszystkimi babcinymi kwiatami na świecie, że będę miała swój sad w  którym będę siadać pod jabłonią z ksiązką...
Mam dużo, bardzo dużo i chcieć więcej byłoby grzechem. Doceniam wszystko co dostałam od życia, nie przyszło to łatwo więc tym bardziej doceniam...




Lubię  znosić do domu wszelkie kwiaty i obserwować jak się rozwijają,,,






maleńki taborecik to zakup z Czacza, lubię go bardzo jest taki praktyczny


A dziś kupiłąm sobie pelargonię, nie mogłam przejść obojętnie:)


krzesła to też nowy zakup z Czacza, miałam okazję znów pojechać i z pustymi rękami nie wróciłam...fotele ogrodowe czekają na pomalowanie




Pozdrawiam Was wiosennie i dziękuję,że dotrwaliście do końca:)
ila:)