A mowa tu o mojej nowej suszarce. Kupiona w Pepco, kosztowała niewiele. To była miłość od pierwszego wejrzenia, ale musiałam się długo zastanawiać czy aby na pewno jest mi potrzebna. Nie kupiłam jej od razu, ale kilka dni intensywnie o niej myślałam a przy okazji żegnałam się ze starą.
W końcu jest u mnie, jednak jak ją postawiłam w docelowym miejscu to zaczęłam się zastanawiać czy dobrze zrobiłam kupując ją, no ale szybko wątpliwości mięły, bo w końcu przestałam obijać sobie łokcie podczas mycia naczyń:)). A co Wy sądzicie:)? Poniżej zdjęcie wcześniejszego kącika kuchennego...
Drewnianą mam nadal ale muszę ją solidnie wyczyścić, bo kilka lat użytkowania zrobiło swoje i te ciemne plamy nie wyglądają zbyt estetycznie. Mam nadzieję, że ta nowa będzie łatwiejsza w utrzymaniu czystości.
Lubię takie drobne zmiany, bo kącik niby taki sam, wiele się nie zmieniło a jednak jest inaczej. Wprowadzam też zielone akcenty, coraz więcej. Zielone talerze obiadowe mam już bardzo długo, codziennie ich używam bo je uwielbiam, kupione po 1 zł za sztukę w Boczowie.
Ściereczka w drzewka, wcześniej kupon materiału, z którego uszyłam sobie zasłonkę do regału kuchennego, woreczek na reklamówki i girlandkę z trójkątów, też kupione w Boczowie.
Ptaszorek oczywiście w odpowiednim kolorze aby pasował do reszty, kupiony dawno temu...mój pierwszy internetowy zakup:)
A tego zdjęcia nie mogło dziś zabraknąć i choć nie pasuje do reszty to przypomina mi jak jeszcze kilka dni temu było na dworze. Korzystając z ostatnich dni ze śniegiem ulepiliśmy z Filipem smukłego Pana Bałwana, mającego 220 cm wzrostu:). Ostatnia kula mimo, że malutka była wyzwaniem:)))
Pozdrawiam Waz z deszczowego Łagowa. Oby do wiosny!:))
ila