Zbędne jest teraz moje pisanie o tym, że jestem zapracowana i że nie wyrabiam się aby tu z Wami być, cóż takie życie... Nie będę obiecywać, że będę tu częściej bywać bo sama nie wiem, a nie chcę Wam robić niepotrzebnych nadziei. W miarę możliwości postaram się pisać częściej:).
Nadal trudno pogodzić mi pracę z obowiązkami domowymi, jeszcze się tego uczę:)).
Jutro w końcu mam wolne, i to nawet kilka dni, które planujemy z Pawłem spędzić na Kaszubach...całe trzy dni spędzone na błogim lenistwie, na totalnym nicnierobieniu, tylko spacery, spacery, spacery.
No ale miałam o czym innym pisać. Jakiś czas temu małżonek mój znalazł oto, tą maleńką niepozorną buteleczkę w cudownym kolorze i podarował mi ją twierdząc, że na pewno mi się przyda, i przydała się.
Jest wazonem dla drobnych bukiecików, które dostaję od Filipa, ale także dla moich prostych kompozycji, jednokwiatowych.
Bladoróżowe kwiaty stojąc w tym maleństwie bardzo przyciągają wzrok...Czyż nie uroczo wygląda w niej pastelowy clematis czy różowa krakowianka?:)
A pudrową, szydełkową różyczkę dostałam od Anne. Uwielbiam ją Aniu:)
Krakowianka z mojego ogródka, w tym roku posiałam ich mnóstwo i pięknie teraz rozkwitły, szkoda tylko, że tak szybko przekwitają.
Clematis przyniosłam ze spaceru, czy ktoś wiem może co to za odmiana, bardzo bym chciała mieć go u siebie. Ma niesamowity kolor.
Pozdrawiam Was cieplutko!
Ps. jutro jak mi się uda, to postaram się wkleić zdjęcia schodów, którymi od trzech tygodni się cieszę:)
Dobrej nocy!
ila:))