niedziela, 28 października 2018

PASTA Z DYNI NA JESIENNE SMUTKI;)

Sezon dyniowy trwa u mnie już od początku września, rozsmakowałam się w dyni w zeszłym roku ale wtedy ostrożnie robiłam tylko zupy. W tym roku poszłam o krok dalej i powstała dyniowa pasta do kanapek, i na pewno jeszcze nie raz ją zrobię. Mam jeszcze trochę planów co do tego warzywka, jednak najpierw muszę znaleźć jakieś ciekawe przepisy.
Bazą pod pastę jest ciecierzyca ale wiem, że można tą  pastę zrobić też z samej dyni jednak ja podam dziś przepis na pastę właśnie z ciecierzycą:)
Uwielbiam mój chlebek z tą pastą, do tego plaster pomidora i ...nie ma nic lepszego na jesienne smutki

DYNIOWA PASTA DO CHLEBA
składniki:
0.5 kg dyni hokaido może być też inna ale wg, mnie ta ma najlepszy smak
1 szkl ugotowanej ciecierzycy
2 ząbki czosnku
kilka łyżek oliwy z oliwek
sól
pieprz
czosnek granulowany
pół szkl nasion słonecznika

wykonanie:
dynię kroimy w kostkę, doprawiamy solą, pieprzem, czosnkiem granulowanym i skrapiamy oliwą z oliwek. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy do miękkości
ciecierzycę gotujemy do miękkości w osolonej wodzie
słonecznik prażymy na suchej patelni aż nabierze koloru.
Następnie wszystkie składniki ze sobą łączymy, dodajemy 2 ząbki czosnku, doprawiamy jeszcze do smaku i blendujemy na gładką masę.
Dziecinnie proste a jakie smaczne:)
Jeśli pasta wyda się Wam mdła, można dodać troszeczkę ostrej papryki lub czarnuszki, ze wszystkim świetnie smakuje

SMACZNEGO!





Cudownych jesiennych dni, takich ze słońcem i grzybami w lesie Wam życzę
ila:)

poniedziałek, 15 października 2018

ZNOWU JESIEŃ...

Co roku z końcem wakacji zastanawiam się jaka będzie nadchodząca jesień czy złote buki znów będą się skrzyć w słońcu, czy deszcz nie będzie padał i czy będę mogła cieszyć się ostatnimi ciepłymi promieniami słońca w ogródku...  I co, w tym roku pani jesień rozpieszcza nas wyjątkowo, słoneczna pogoda już tak długo się utrzymuje, tylko korzystać! Po wspaniałym ciepłym i dusznym lecie mamy cudowną ciepłą i słoneczną jesień, pełną niesamowitych ognistych barw. Zaprosiłam je też do mojego domku, ciepłe brązy i beże w postaci poduszek, bo tymi najbardziej lubię zmieniać domowy klimat, i pledy już powyciągałam, bo pomimo, że dni jeszcze cieplutkie to coraz dłuższe wieczory już są zdecydowanie chłodniejsze. Wpadające przez okno jesienne światło miękko opada na poduszkach, bardzo lubię wtedy mój salon, nabiera zupełnie innego charakteru...
Ostatnio sama łapię się na tym, że nawet w ciągu jednego dnia  potrafię kilka razy wymienić poduszki  na kanapie czy coś poprzestawiać... Mam nadzieję, że to jeszcze nie choroba ;)
Brązowa poducha z warkoczem to przerobiony ostatnio sweter, lubię takie przemianki, na nowo mogę się nim cieszyć a tak leżałby na dnie szafy. Mam w planach jeszcze kilka koszulkowych przeróbek na ten sezon, głównie do Filipa pokoju, może się uda, jak czas na to pozwoli.




Cudowną poduchę w warkocze udało mi się kupić w lumpku, dwie sztuki na mnie czekały:)


Obok tej kapustki też  nie mogłam przejść obojętnie:)


O każdej porze roku staram się wprowadzać do wnętrza delikatne kolorystyczne zmiany zazwyczaj z pomocą rzeczy, które już w domu mam, nie kupuję nowych chyba, że naprawdę coś skradnie moje serducho. Jesienią na pierwszy plan idą kolory ciepłe...beże, kremy różne odcienie brązu, zimą szarości i też troszkę zieleni, wiosną sprane niebieskości,  błękity. Latem zazwyczaj stawiam na len i żywe polne kwiaty, one robią cały klimat.


A tu przykład z jednego dnia, jak może zmienić się światło i klimat w domu za sprawą kilku zaledwie dodatków. Uwielbiam to właśnie w moim domku, jest taki troszkę czarodziejski :))


W Filipa pokoju też kolorystyczna zmiana, nie wiem czy tylko jesienna czy na dłużej, zobaczymy jak narazie odpowiada i jemu i mi:)




Cudownego początku tygodnia Wam życzę i słoneczka, oby jak najdłużej cieszyło
was swoją obecnością
ila:)

środa, 3 października 2018

ODŚWIEŻONA PRACOWNIA

Z zamiarem przemalowania szafy nosiłam się od wakacji jednak temperatury mi tego nie ułatwiały i musiałam odpuścić. Jak tylko słoneczko przestało smażyć wzięłam się za pracę, pod pędzel poszła nie tylko szafa ale też wieszaki, teraz jest spójnie. Poprzednio szafa była turkusowa, we wcześniejszych postach możecie sobie zobaczyć, w ogóle to w pracowni panowały pastele ale potrzebowałam już tego kolorystycznego wyciszenia.  Półkę musiałam troszkę podnieść aby zrobiło się bardziej przestronnie, dodatkowo doszła mi mała komódka z szufladami bo już się nie mieszczę z tasiemkami i innymi rzeczami. 
Po drobnym liftingu na nowo z przyjemnością usiadłam do maszyny, muszę uszyć sobie zaległe poduszki jesienne bo już najwyższy czas zaprosić panią jesień do domu.


Nie wiem jak długo będę mogła jeszcze cieszyć się pracownią bo dziecię mi dorasta i niestety nie o wszystkich godzinach mogę sobie tak po prostu szyć, teraz ja muszę się dostosowywać do warunków:)






Projekty i materiały nie mieszczą mi się już w szafie, więc dodatkowo zaadoptowałam komodę i worek na nie teraz w końcu mam wszystko pod ręką i na miejscu tak jak zawsze marzyłam:)


Cudownej środy Wam życzę pozdrawiam ila:)