czwartek, 27 września 2012

NA GRZYBY, CHODZIMY NA GRZYBY...:)

 Dziś u mnie bardzo grzybowo:). Tato dzisiejszy post jest dla Ciebie:).
Przedstawiam Ci żywy dowód na to, że grzyby w naszych okolicach się już zaczęły, i jest ich całkiem sporo:)

 Na grzyby chodzimy zazwyczaj późnym popołudniem, to z racji pracy Pawła, wcześniej po prostu nie ma możliwości, ale lasy są tak ogromne, że dla każdego wystarczy...
Podobno niektórzy grzybiarze, nie oczyszczają grzybów, aby nie zostawiać po sobie śladów, z kolei inni robią taki bałagan w miejscu, gdzie wcześniej rósł grzybek, że nie wiadomo czy kiedyś on znów w tym miejscu wyrośnie.
W dzieciństwie grzybów nie zbierałam,  zazwyczaj mój tata wczesnym rankiem wyjeżdżał specjalnym autobusem z zakładu pracy na grzybobranie, i wracał popołudniami z wiadrami pełnymi grzybów...Pamiętam jak wysypywał je do wanny i oczyszczał, później mama smażyła je z cebulką i wszyscy zajadaliśmy się tymi wspaniałościami.
Mama była z tych, co raczej nieufnie podchodzą do grzybów, wyczytała, że podobno najlepiej gotować je z cebulą, żeby zorientować się czy aby nie ma tam jakiegoś nieproszonego grzyba. Podobno jak cebula robiła się czarna to grzyby były trujące, na szczęście nasza cebula nigdy nie była czarna.
Dopiero w Łagowie poznałam się na odmianach grzybów i pokochałam grzybobranie, teraz już nie wyobrażam sobie jesiennych spacerów bez zbierania grzybów, zawsze muszę coś do domu przynieść, nawet jak jest to tylko mała kureczka.

Filip uwielbia sos kurkowy, ale zauważyłam, że z innych grzybów raczej mu nie smakuje. Zdecydowanie jeśli chodzi o  maślaki, te to już mu bardzo nie smakują...wczoraj nawet stwierdził,... że wyglądają jak rozgotowane mózgi i smakują jak miękkie glizdy... Uwielbiam te jego sformułowania :)


 Kosz oczyszczonych borowików  przygotowany do suszenia, zimą będziemy zajadać się pyszną zupą  z suszonych grzybów, z całymi ziemniakami- popisowe danie mojego Pawła. Już się nie mogę doczekać:)
Dziewczyny pozdrawiam Was bardzo cieplutko:)
ila

środa, 26 września 2012

W JESIENNYM SŁONECZKU...

 Czasem nie trzeba wyjeżdżać daleko aby cieszyć się pięknem przyrody , wystarczy po prostu wyjść z domu i rozkoszować się tym co wokół nas. My tak zrobiliśmy w niedzielę, wyruszyliśmy na poszukiwania jesieni...

 Pobliskie lasy pełne są grzybów... co kilka dni wychodzimy z lasu z koszem pełnym grzybów.
Dziś na obiad sos grzybowy:)


 Jezioro Małcz

 Na tym pomoście spędziliśmy pół dnia, muskani delikatnym wiaterkiem i  cieplutkim słoneczkiem.
Teraz najchętniej spędzam czas na słońcu, latem dla mnie jest zdecydowanie za gorąco i uciekam w cień.



To podobno był ostatni taki ciepły weekend, od jutra już deszcze i niższe temperatury, więc skorzystajcie być może z ostatniego w tym roku ciepłego dnia i wybierzcie się na rodzinny spacerek, do lasu a może na łąki??:)

Pozdrawiam Was słonecznie i życzę miłej środy!
ila:)

wtorek, 25 września 2012

MÓJ CZERWONY...

ANNE  wymyśliła bardzo fajną zabawę, do której nie musiałam się długo przekonywać:). Oto mój kolor czerwony...Ostatnie maliny, z plackiem owsianym i jogurtem naturalnym, podane na czerwonym talerzu- moje dzisiejsze śniadanko:)
Przepis na placka owsianego już kiedyś pokazywałam na blogu, ale ta wersja jest prostsza i szybsza w wykonaniu. Paweł ją uprościł na własną potrzebę i powiem szczerze,że mi bardziej przypadła do gustu
Do zrobienia placuszka potrzebujemy:
Szklankę płatków owsianych
2 jaja
łyżeczka miodu lub brązowego cukru
2 łyżki oleju do smażenia, lub piekarnik-wersja dietetyczna
Wykonanie:
Płatki owsiane mieszamy z jajami, dodajemy cukier i zostawiamy na 10 min aby składniki się "przegryzły"
Płatki powinny być przesiąknięte jajkiem.
Smażymy z dwóch stron, jak naleśniki lub pieczemy w piekarniku.
Podajemy z jogurtem naturalnym i świeżymi owocami, lub z serem białym i dżemem. Ze wszystkim spakuje bajecznie.
SMACZNEGO!!!

Pozdrawiam Was jesiennie:)
ila

piątek, 21 września 2012

JESIENNA KOMPOZYCJA NA STÓŁ

 Zrób sobie jesienną dekoracje na stół :)
Dziś wyjątkowo nie wianek a prosta, jesienna kompozycja na stół, do której zrobienia potrzebne nam będą:
kwiatostany hortensji
owoce i liście winobluszczu
ceramiczne, gliniane lub wiklinowe naczynko
szklany lampion lub słoiczek
zwykła świeca walec, zielona albo w innym jesiennym kolorze
 Do mojej kompozycji użyłam dużej podstawki pod donicę
Fajnie też wygląda wiklinowy płytki koszyczek

 Kolorowe liście układamy na samym dnie naczynia...
 na liście układamy owoce winobluszczu i kwiaty hortensji...
 do środka wstawiany lampion ze świecą i KONIEC!


Ps. Ptaszki ćwierkają, że są grzyby więc idziemy do lasu
Pozdrawiam i życzę Wam cieplutkiego jesiennego weekendu
ila


wtorek, 18 września 2012

TROSZKĘ INNA GRA PLANSZOWA

 Z zamiarem zrobienia edukacyjnej gry planszowej nosiłam się już od dawna, na dniach powstały rysunki a wczoraj wracając z Filipem ze szkoły wymyślaliśmy pytania, które w niej będą zawarte.
Edukacyjna gra planszowa zawiera głównie pytania z geografii i przyrody, ale nie tylko, są też pytania z dziedziny sportu i matematyki. Powiem szczerze, że długo myślałam nad nimi...chodziło mi o to, żeby nie były zbyt łatwe dla 7-latka ale też nie za trudne. Filipowi projekt bardzo się spodobał, oznajmił mi, że po powrocie ze szkoły od razu zaprasza kolegów żeby pograć:).
Taka gra, to też dobra alternatywa dla coraz krótszych dni. Rodzinne wieczory spędzane przy wszelkich grach to sama przyjemność, nie tylko dla dziecka ale też dla dorosłych, którzy na chwilę mogą oderwać się od obowiązków. Przecież zmywanie garnków może poczekać:)
 Kostkę do gry i pionki ulepiłam z modeliny, gotowałam 20 min. we wrzątku i proszę...:)
 Z prawej strony na osobnej kartce zamieszczone są wszystkie pytania

 Większość rysowałam sama, ale Filip bardzo chciał mieć na planszy traktor. Starałam się jak mogłam, jednak dziecko moje stwierdziło, że zrobi to lepiej sam i narysował:).
Ja z plastyki i malarstwa byłam zawsze słaba:)
 Jedno z pytań zawartych w grze to np: jak nazywa się wielbłąd jednogarbny?
albo trzeba wymienić 3 prehistoryczne drapieżniki...wiecie jakie?
I jeszcze wracając do poprzedniego posta, chciałam Wam podziękować za wszystkie komentarze:). Cieszę się, że wianek tak się spodobał. Wianuszek zasuszył się bardzo ładnie, hortensja nie straciła koloru i nie pomarszczyła się. Owoce winobluszczu kolor mają nadal intensywny jednak troszkę się skurczyły a gniazda nasienne powojnika zrobiły się bardzo puchate, wyglądają teraz jak szara wata.

Słoneczko zasyłam, życząc Wam miłego dnia
ila

wtorek, 11 września 2012

JESIENNY WIANEK

 Kocham wianki, to takie wdzięczne i efektowne dekoracje.W słomkowe koło można wplatać wszystko, czego dusza zapragnie. Znajoma poprosiła mnie o wianek jesienny więc zrobiłam, jest jeszcze "ciepły" ,10 min. temu skończony:) Dziś piękna pogoda więc plotłam go na dworze, ciesząc się ostatnimi letnimi promieniami słoneczka.
Wianek zrobiony identycznym sposobem jak wszystkie poprzednie, tu zaprezentowane.
 Większość materiałów potrzebnych do moich wianków zbieram w ogrodzie... do dzisiejszego użyłam kwiatów hortensji, przekwitniętych kwiatów powojnika i owoców winobluszczu-mam nadzieję, że tak się nazywa ta roślinka :)
  Wianek może zawisnąć na drzwiach wejściowych, ścianie albo po prostu pełnić role dekoracji pod świeczkę:). Wszędzie dobrze się prezentuje.
Pamiętajcie, że  SIŁA TKWI W PROSTOCIE! I porozglądajcie się po własnym ogrodzie, na pewno znajdziecie w nim coś odpowiedniego do jesiennych dekoracji:)

Zasyłam Wam ostatnie promyczki letniego słoneczka, miłego dnia!
ila

środa, 5 września 2012

WRZOSY NA DRABINIE...

Zmieniłam kompozycje przed domem  na jesienne.
Jesień w tym roku będzie u mnie wyjątkowo wrzosowa, bo wykonałam jeszcze dodatkowo kilka wrzosowych dekoracji ale to niebawem Wam zaprezentuję, muszą poczekać na odpowiedni  moment:).
Wrzosy w koszyku przywiozłam z Ziemi Kaszubskiej i właśnie z nich powstała większość  jesiennych dekoracji

 Na oknie kuchennym obowiązkowo musiały się znaleźć
 I w pięknym drucianym koszu, od mojej kochanej Kasieńki:)
 A tu wspomniana drabina, wcześniej leżała w szopie i szczebla jej brakuje ale ma ładny kolor i kształt, choć nie wiem czy warto tu pisać o jej kształcie, bo drabina jak każda inna...dwie długie dechy i kilka szczebli... Docelowo miała stać w pokoju gościnnym i miały wisieć na niej wianki, jednak nie mogłam znaleźć dla niej odpowiedniego miejsca i wylądowała na dworze. Z kolei krzesełko, które wcześniej pełniło rolę kwietnika znalazło się w domu, oczyszczone i pomalowane zajęło godne miejsce przy stole.
Drabinka zdała egzamin na zewnątrz, stoi stabilnie, nawet wiejące wiatry jej nie ruszają:)
Z czasem kompozycje na  niej będą się zmieniać

Od jakiegoś czasu mam też nowe drzwi wejściowe, tamte miały mały wypadek... złamał się klucz w zamku i trzeba było je wyważać. Mieliśmy dwa wyjścia albo wejście przez okno w kuchni (jako jedyne uchylone, nie otwarte) albo otwieranie "na siłę". I po dwóch godzinach  próby ich otwierania, zostały potraktowane siekierą. Prócz samych drzwi poszła też futryna i kawałek ściany w kuchni...także przez kilka dni mieliśmy co robić. Identyczne drzwi dostaliśmy od I, jednak Jej były potraktowane bezbarwnym lakierem a moje były zielone, łącznie z futrynami. Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda więc wstawiliśmy drzwi od I  i  próbowałam je oczyścić z lakieru, bardzo chciałam je pomalować drewnochronem, którym były pomalowane wcześniejsze drzwi, jednak się to nie udało i zostały pomalowane zwykłą zieloną farbą, z domieszką żółtego pigmentu, bo tak naprawdę zielony wcale nie był zielonym, nawet nie wiem jakim kolorem był :)




Jeszcze chciałam Wam bardzo podziękować za cenne rady odnośnie kanap, za nazwy producentów i linki. Przejrzałam wszystkie, znalazłam swoją wymarzoną, tylko muszę jeszcze mojego małżonka urobić:) Kolejny raz się przekonałam, że mogę na Was liczyć w każdej sytuacji, dziękuję, że jesteście!
Ściskam ila