niedziela, 31 maja 2015

OSTATNI DZIEŃ MAJA...

Ależ taki dzień jak dzisiejszy był mi potrzebny! Już nie pamiętam kiedy ostatni raz gdzieś wyjechałam, dziś wyłączyłam zupełnie myśli i się całkowicie zresetowałam. Jutro spokojnie mogę znów stawić czoło trudnym sprawom. Nie będę dziś Wam marudziła, bo mam w końcu dobry humor ale chcę Wam bardzo podziękować za wsparcie i słowa otuchy. Podjęłam decyzję bardzo ważną dla mnie i mam nadzieję, że wyjdzie mi to na dobre, nie tylko mi ale też i mojej rodzinie, która dla mnie jest najważniejsza.
Jak przyjdzie czas to na pewno się z Wami tym podzielę, bo wsparłyście mnie ogromnie za co naprawdę bardzo dziękuję:))))). Skromny bukiecik polnych kwiatów jest dla Was:)! Dziś zbierany osobiście przez mojego małżonka (ja też swój mam):))

W zeszłym roku pierwszy raz przyniosłam sobie bukiet z maków do domu i o dziwo stały caluteńki tydzień, mam nadzieję, że te też troszkę postoją.



Prosiłyście o szersze kadry z kredensem mam nadzieję, że udało mi się spełnić Waszą prośbę:),
Kredens stoi w tym samym miejscu w którym kiedyś wisiały półki i stała komoda, jednak zanim tu stanął musiałam przemieścić gniazdko z włącznikiem światła. Pomyślałam, że raczej sama nie dam rady tego zrobić więc wezwałam elektryka, na co pan stwierdził, że nie przyjedzie bo to zbyt małe zlecenie. No i z pomocą jak zresztą zawsze przyszedł mój niezastąpiony kochany teść, oczywiście on mnie tylko instruował, co z czym mam łączyć gdyż niestety przez agresywną cukrzycę bardzo słabo widzi, więc dokładnie się go słuchałam. Pikusiem okazało się wybicie dziury w ścianie na puszkę i kabel, z gipsowaniem też całkiem dobrze dałam sobie radę, musiałam tylko uważnie słuchać i wykonywać polecenia jak zamocować kostkę i połączyć w niej kable i muszę Wam powiedzieć, że to było doskonałe doświadczenie i jaką mam satysfakcję teraz:))



No i przemalowałam kolejny raz komodę:))), tym razem z niebieskiego na biały:).
Opornie szło mi to malowanie i ciągnęło się tygodniami ale w końcu jest przemalowana i stoi na swoim miejscu. W pokoju teraz jest tak jaśniutko i świeżo, i mogę kombinować z dodatkami, bo wszystkie kolory będą pasować.



Nieskromnie napiszę, że kocham mój domek i po prostu mi się w nim podoba, dobrze się tu czuję i jestem szczęśliwa. Mimo, że nie posiadam drogich mebli ani sprzętów  to nie zamieniłabym mojego domku na żaden inny!:)
Czasem tylko bałagan doprowadza mnie do szału  ale chyba nigdzie nie jest idealnie:))))





Bukiety porozstawiałam w całym domu, i teraz cudnie pachnie w nim łąką.





Za każdym razem gdy otwieram szafę i chowam do niej ubrania zastanawiam się jak mogłam wcześniej bez niej funkcjonować?:)


Pozdrawiam Was jeszcze majowo i dziękuję, że jesteście:)
ila

środa, 13 maja 2015

SZAFA...

Nie mam pojęcia jak rozpocząć dzisiejszego posta, może od tego, że szafa stoi na swoim docelowym miejscu. I że jest tą, której od zawsze szukałam bowiem zależało mi na tym aby była malutka i zgrabna i pasowała do mojego wnętrza. W sumie to szukałam szafy jedno drzwiowej ale gdy tą zobaczyłam kupiłam bez wahania, a o kupnie zdecydowało jej zwieńczenie:).

Ostatnio nawet nie mam czasu aby się nacieszyć swoim domkiem, przegapiłam kwitnienie bzów, że o konwaliach nie wspomnę a mniszek na syropy zbiera mi Paweł:(
W domu jestem gościem, w pracy niestety nie jest tak pięknie jakby się wydawało gdyż sama praca i ilość godzin, które w niej spędzam nie przekładają się niestety na zarobki. Zaczęli mnie bardzo irytować ludzie, gdyż dochodzi do tego, że zdarza im się dzwonić do mnie w niedzielę o 6 rano aby mi powiedzieć, że chcą zamówić storczyka na środę. Albo o 24  bo pani chce na przykład zapytać o kwiaty jakie mam na stanie:)))
Do tego w promieniu 15 metrów od mojej pracy powstaje kolejna kwiaciarnia...A nie wspomniałam też, że już w innym sklepie na przeciwko mojej Galerii pani również sprzedaje kwiaty:)))))
Dlatego ostatnio mnie tu mniej, muszę bowiem sobie pewne sprawy poukładać i podjąć niełatwe dla mnie decyzje.
Z natury nie jestem osobą, która narzeka ale chwilowo po prostu sprawy mnie przerastają.
Łagów ma niespełna dwa tysiące mieszkańców, w zeszłym
 roku w październiku wybudowali nam Biedronkę, z czego ja jako konsument się cieszę ale jako handlowiec już mniej, bo popadały prawie wszystkie małe sklepiki. 
Z  rękodzieła nie ma szans się utrzymać bo, po prostu ludzie go nie kupują, a kwiaty... No właśnie chcą ludzie mieć wybór jak w mieście ale też bez okazji ich nie kupują więc często z zarobkiem na nich wychodzę na ZERO.
Czasem po prostu uciekłabym na łąkę i słuchała ptaków...


Kilka gałązek bzu dziabnęłam teściowej, żeby w domu majem pachniało




No i zmieniłam kuchenną lampę bowiem stara dosłownie urwała się z kabla. Szczęście, że akurat nikogo w kuchni nie było. Kupiłam najprostszą i najtańszą w Ikei, a kolorem pasuje do kuchennego wnętrza.


Nie wiem kiedy do Was zawitam następnym razem,mam nadzieję, że niedługo:)
Pozdrawiam i przepraszam za moje żale
ila

czwartek, 7 maja 2015

KREDENS

 Od kilku dni jestem szczęśliwą posiadaczką wymarzonego kredensu! W sumie to od kilku tygodni ale dopiero teraz cieszę się jego obecnością w domu. 
Jakiś czas temu zrobiłyśmy sobie z moją szwagierką i jej córką  babski wyjazd do Czacza na starocie, ja tak dla towarzystwa bo nie planowałam robić dużych zakupów. Głównie chodziłam i rozglądałam się po wiosce...(wytrwali mogą znaleźć tam prawdziwe cudeńka, ale nachodzić się trzeba).
Dziewczyny szalały zakupowo a  mi w oko wpadła jedynie stara tarka, do czasu kiedy miałyśmy już wracać do domu. Coś nas podkusiło, żeby wejść jeszcze do jednej szopy i... przepadłam. Moim oczom najpierw ukazała się sosnowa szafa, a troszeczkę dalej stał ten długo poszukiwany kredens. 
Macie czasem to uczucie, że tak Wam się coś podoba, że bez względu na wszystko musicie to kupić, bo inaczej nie przestaniecie o tym myśleć a  innej szansy już nie będzie?:)
Ja tak właśnie miałam z szafą i kredensem:). 
Iza oczywiście w moim imieniu potargowała się troszkę z panem, najpierw o szafę a później z innym panem o kredens, który to pan  nazwał nas "gwałcicielkami":)))). Zwał jak zwał ale kredens mam:))))
Kredens oryginalnie był bardzo ciemny, zabejcowany na orzech, sumiennie go oczyściłam i przemalowałam oczywiście na biało:)
Szafę zostawiłam w oryginalnym sosnowym kolorze.
Po kupnie mebli zrobiłam też mały lifting domku, Filipa pokój przemalowałam a  meble w salonie wróciły do mojego najulubieńszego białego koloru i chwilowo mam dosyć malowania i remontów.
Jak znajdę chwilkę to postaram się zamieścić kilka zdjęć z moich poczynań.
Listewkę podtrzymującą talerze przymocowałam sama bo oryginalnie kredens jej nie miał, a w zamyśle miałam chęć eksponowania ulubionych talerzy.












A jak Wam minęła majówka?
Postaram się częściej z Wami tu bywać:)
Pozdrawiam słonecznie
ila