Dom wariatów! Z jednego kociego malucha zrobiły
się trzy:). Dzieciaki z radości oszalały bo teraz
każdy ma "swojego" kotka. Codziennie przed przedszkolem odbywa
się doglądanie i liczenie czy aby wszystkie są.
Przytulaska nie sprawia ż
adnych problemów, a wydaje
się nawet
być szczęśliwa, że chwilkę
może odetchnąć.
Gdyby kilka lat temu
ktoś mi powiedział, że będę miała na podwórku kota(y) i, że jeszcze go polubię to popukałabym
się po głowie i odpowiednio mu
powiedziała. Jednak kociaki
są tak słodkie,
iż sama łapię
się na tym, że
ciągle je
podglądam:) .Tego ze zdjęcia
poniżej upodobał sobie Filipek, maluch ma cudny
różowiutki pyszczek i jest przesłodki:).
Wczoraj wieczorkiem odwiedził nas Pawła w
ujek i podarował nam swojską kurę, ucieszyłam się bo pierwszy raz
coś takiego dostałam:). No ale nie miałam wcześniej czasu żeby ją dokładnie zobaczyć więc
włożyłam do lodówki. Po jakimś czasie otwieram lodówkę aby
sprawdzić to cudo, wyciągam z reklamówki i... masakra! Jak ją zobaczyłam to pomyślałam, że padnę, była przeogromna, miała dziwną s
kórę i nie wiedziałam jak się za nią zabrać. Więc dawaj na
talerz i do teściowej, a Ona mówi, że tak kura swojska
wygląda. Matko jedyna i jeszcze w środku podroby, no koniec świata! Podrobów
nie znoszę ani
oglądać ani jeść. Na szczęście teściowa oprawiła mi ją, ale przez cały czas patrzyła na mnie jak na wariatkę:). Dziś kurka została upieczona i zjedzona. Zdecydowanie lepiej smakowała
niż wyglądała:)
Czyż nie jest słodki:)

A tu cała gromada
Pozdrawiam Was cieplutko a Waszym dzieciaczkom życzę wszystkiego najlepszego i góry prezentów z okazji Dnia Dziecka!
ila:)