Już straciłam nadzieję, że uda mi się wyrobić z przygotowaniami do świąt, ale na szczęście okazało się, że moje dwa domowe krasnoludki mi w tych przygotowaniach pomogły:).
Jakie to fajne uczucie móc liczyć na bliskich.
Jeszcze tylko ser woła z lodówki..."zrób ze mnie sernik" i świętować zaczniemy:)
Na Waszych blogach już od dawna świątecznie, ja dopiero wczoraj odgruzowałam dom i wyciągnęłam wielkanocne ozdoby, w tym roku bez szaleństw tylko kwiaty i małe akcenty króliczkowe. W kuchni zaszły też dosyć duże zmiany bo ściągnęłam suche bukiety, a zastąpiłam je koszami wiklinowymi. Rozwiązanie tylko tymczasowe, zamierzam latem zbiór suszków znowu uzupełnić.
Miętowo-szare wydmuszki pysznią się na moim ulubionym wieszaczku
Z wianka zrobiłam stroik na stół
Kurki nie mogło zabraknąć
Nie miałam czasu w tym roku na dekorowanie pokoju, więc tylko moje ukochane hortensje wstawiłam do kosza i przystroiłam całość zajączkami
Ciekawe co zajączek mi przyniesie w tym roku:)))
Jeszcze życzeń nie składam, zatem do jutra:))
Pozdrawiam i słoneczko zasyłam
ila