poniedziałek, 30 sierpnia 2010

KUCHENNIE-CZĘŚĆ DRUGA, OSTATNIA:)

Witajcie, jak obiecałam dziś przedstawiam drugą część mojej kuchenki:), Teraz to dopiero widać jaka jest maleńka, mam bardzo dużo w niej rzeczy jak na jej rozmiary, bo lubię mieć wszystko pod ręką, zwłaszcza deski do krojenia i wszelkiego rodzaju słoiczki. Ciekawa jestem co by się tu działo gdyby kuchnia była nieco większa:)
Uwielbiam emaliowane garnki i wszelkiego rodzaju naczynka jednak ich ceny przyprawiają o zawrót głowy, ale nie odpuszczam, jak tylko napotkam jakiś ciekawy garnuszek to staram się go kupić, teraz poluje na emaliowany czajniczek:)

Regał kuchenny poskręcałam ze starego regaliku na książki, Paweł obciął nogi a ja dorobiłam zasłonkę, jak na razie to bardzo dobrze się sprawdza w roli kuchennego mebla. Na naszą trzyosobową rodzinę jest w sam raz, lecz w przyszłości marzy mi się coś ciekawszego, może jakoś głęboka komoda z szufladami...?!








Widok z murku dzielącego pokój od kuchni, staram się na nim trzymać rzeczy najbardziej przydatne i jednak troszkę ozdobne:)

Drewniane przybory już mi się nie mieściły w drewnianym wiadereczku wiec zamieniłam je na ocynkowane, i dobrze mu w tej roli:)

I na koniec tradycyjnie nie może zabraknąć w mojej kuchni suszonych ziół i przypraw a i ozdobne bukieciki się znajdą:)




Pozdrawiam Was moje drogie cieplutko życząc Wam miłego tygodnia ila!!






sobota, 28 sierpnia 2010

ZIELNIKOWO...

Witajcie moje drogie, bardzo chciałam Wam podziękować za przemiłe komentarze pod ostatnim postem. Ja moją kuchenkę bardzo lubię ale nie sądziłam, że może się aż tak Wam spodobać- bardzo mnie to ucieszyło:)
Dziś przedstawiam wcześniej zapowiedzianą ramę okienną:) zrobiłam sobie z niej wieszak do przedpokoju z zielnikowymi wstawkami. Pierwszy raz w życiu robiłam zielnik, szczerze mówiąc to nie miałam pojęcia jak go się robi, troszkę pomógł mi w tym Paweł- w końcu jest przyrodnikiem:). Coś mi się wydaje, że to nie ostatni zielnik w moim życiu ale nastepne zdecydowanie będą mniejszych rozmiarów. Chodziło mi o to, aby całość wyglądała na bardzo stare i pasowała do ramy, znalazłam szary podniszczony, pognieciony papier i zrobiłam z niego tło dla ziółek. Bardzo podobają mi się stare pożółkłe ryciny z ziołami ale niestety takich rozmiarów nie miałabym gdzie wydrukować, a po co przepłacać w drukarni skoro można zrobić to samemu:). Jak dla mnie efekt jest zadowalający, bardzo ciekawie prezentuje się całość na białej ścianie, mam nadzieję, że będę miała okazję Wam kiedyś go jeszcze pokazać ale to chyba muszę innym aparatem zrobić zdjęcie.
Przy okazji chwale się wrzosowym wianuszkiem, jaki zrobiłam. Ushii całkiem podobny prezentuje na swoim blogu. Jej zawsze mi się podobał i zrobiłam sobie identyczny:). Mam jeszcze kilka z wykorzystaniem mchu ale to już innym razem:)


Ramy mocno nie malowałam, szczerze mówiąc to nie za dużo z nią robiłam odarłam ją tylko ze starej farby wyczyściłam i maznęłam białą farbą, chodziło mi o to aby jak najwięcej pokazać "starości".








Pozdrawiam Was bardzo cieplutko i miłej niedzieli życzę ila!!



czwartek, 26 sierpnia 2010

KUCHNIA- ODSŁONA PIERWSZA:)

W końcu znalazłam czas aby pochwalić się Wam moją "nową" kuchnią. Biały jest strzałem w 10, kuchnia zyskała nowy- lepszy wygląd:).. Efekt końcowy dla mnie jest zadowalający jednak aby go uzyskać troszkę trzeba było się napracować, zwłaszcza przy malowaniu półek, przy szóstym razie straciłam rachubę ile dokładnie je razy malowałam, farba straszliwie wsiąkała i nie pokrywała ich tak jak chciałam, ostatecznie zostawiłam je z maleńkimi przetarciami:).
Kuchenka już od dłuższego czasu potrzebowała odświeżenia ale jakoś nigdy nie było na to czasu i w końcu podjęłam decyzję o remoncie z dnia na dzień. Kupiłam farby i wzięłam się do pracy, na początku wszystko sama robiłam bo małżonek mój musiał się troszkę dłużej oswajać z tą sytuacją ale jak już to zrobił, to bardzo mi pomógł w remoncie, tak mu się to całe malowanie spodobało, że przemalowaliśmy jeszcze pokoik gościnny, i tym sposobem mam piękne białe czyściutkie mieszkanko:). Tylko w pokoju zabronił mi malować półki na biało bo kuchenne przemalowane nie przypadły mu do gustu, ale na szczęście w domu nie wtrąca się do moich koncepcji i wszystko robię po swojemu. Jego praca ogranicza się czasem tylko do komentowania:)

Zatem przedstawiam kuchnię, troszkę kiepskiej jakości zdjęcia bo dziś wyjątkowo deszczowy dzień mamy ale i tak Wam się chwalę :)




Będąc przejazdem w mieście weszłam do mojego ulubionego sklepiku i oczywiście czekał tam na mnie dzbanuszek:), udało mi się nawet naprawić rączkę i jestem przeszczęśliwa:)
Podkładkę pod kalendarz wyszyłam chyba ze dwa lata temu i nadal cieszy moje oczy a teraz jeszcze idealnie pasuje do koloru ścian:)


Snopek siana ma też już kilka lat ale teraz jakoś tak bardziej odznacza się na półce, szkoda tylko, że zdjęcia takie kiepskie, jak tylko poprawi się pogoda to pokażę drugą cześć kuchni:)


Dziękuję Wam za wszystkie komentarze jakie u mnie zostawiacie, Pozdrawiam bardzo cieplutko ila!!


sobota, 21 sierpnia 2010

CO Z TEGO BEDZIE...

Witam Was serdecznie moje drogie:) Wpadłam na chwileczkę bo remont nadal trwa, lecz jest już zdecydowanie bliżej końca. W sumie to pozostały jeszcze sprawy kosmetyczne, ale nie będę się rozpisywać, po weekendzie pokaże Wam wszystko na zdjęciach. Jeśli chodzi o mnie to jestem z efektu końcowego bardzo zadowolona:)! Miała być odświeżona tylko kuchnia a skończyło się na pokoju, co mnie bardzo ucieszyło, bo małżonek mój bardzo nie lubi remontów i wszelkiego rodzaju prac domowych. W sumie myślałam, że sama będę wszystko musiała zrobić ale Paweł kolejny raz udowodnił, że można na niego liczyć:). Już mi nawet zapowiedział, że w przyszłym roku wymieniamy podłogi, wiec chyba mu się spodobało to całe remontowanie:)

Chciałam Wam szybciutko też pokazać pewną ramę okienną. Znalazłam ją u nas, była sobie oparta o szopę, teście moi bardzo lubią chomikować rzeczy wiec można tu znaleźć wiele"skarbów",z ramy planuje zrobić coś bardzo przydatnego, i mam nadzieję, że wszystko się uda tak jak zaplanowałam. Efekt końcowy też niebawem Wam zaprezentuję:)

Zauroczyła mnie ta zardzewiała klamka, zresztą ramy nie będę specjalnie szorować i przemalowywać, z takim wyglądem jak dla mnie prezentuje się całkiem nieźle!






Pozdrawiam Was cieplutko i życzę Wam słonecznej niedzieli ila!

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

DYLEMATY...

Witajcie, dziś wyjątkowo bez zdjęć za to pytanie i prośba. Dzisiaj podjęłam decyzje w sprawie remontu kuchni, jak wiecie jest zielona- kiedyś pokazywałam w poście zatytułowanym"Zapraszam do siebie" i chciałam ją przemalować na biało, łącznie ze wszystkimi półkami, no z wyjątkiem półeczek na pierwszym zdjęciu:). Kuchenka jest mała i wydaje mi się, że kolor biały by ją rozświetlił. Ostatnio często podglądam skandynawskie blogi i zachciało mi się białości.
Proszę Was bardzo pomóżcie mi w podjęciu ważnej dla mnie decyzji bo w najbliższym czasie nie przeprowadzę kolejnego remontu. Zastanawiałam się też nad pomalowaniem na biało drewnianych harmonijkowych drzwi do łazienki bo będziemy nowe wstawiać, i nie wiem czy nie będzie się to wszystko zlewać w jedną całość. Za harmonijkowymi drzwiami nie przepadam ale mam maleńką łazienkę i kuchnie wąską więc to jedyna alternatywa bo gdyby były inne to nie mozna by było wejść do łazienki ani kuchni:(.
Kobietki moje kochane wiem, że mogę na Was liczyć w sprawie remontów i wystroju wnętrza dlatego proszę Was o pomoc i ewentualne propozycje. Mi wydaje się ,że odcień starej wikliny i suszone kwiaty będą dobrze wyglądać ale chciałabym poznać też Wasze opinie na ten temat:)

Pozdrawiam jak zawsze cieplutko ila:)!!

sobota, 14 sierpnia 2010

MORSKIE OPOWIEŚCI...

Witajcie, wróciłam i muszę się pochwalić, że spędziłam dwa cudowne dni w towarzystwie dwóch wspaniałych kobitek. Mimo pogoda nie była wymarzona to i tak miło spędziłyśmy czas. Najważniejsze to oderwać się od codzienności i zapomnieć na chwilę o otaczającym nas świecie... tak też zrobiłyśmy! Dziś jeszcze dochodzimy do siebie:)


Uwielbiam spacerki brzegiem morza, jednak zdecydowanie lepiej się spaceruje gdy nie trzeba szerokim łukiem omijać wylegujących się na piasku ludzi, a w Miedzyzdrojach było ich od groma. Chyba pierwszy raz w życiu widziałam na plaży taką ilość ludzi, co zdecydowanie mi nie odpowiadało, jednak w tym wszystkim potrafiłam znaleźć sobie swoje miejsce i rzeczy, które mnie interesowały:)


Cudowny kolor morskich glonów "wylegujących się" na brzegu


Patyczki zbierane z zamiarem zrobienia morskiej dekoracji, jednak zbyt mało ich i chyba powstaną z nich kolejne łódeczki:)


W tej chwili dekoracją w słoiczku i jak narazie tam sobie poleżą!



Pozdrawiam Was cieplutko i życzę udanej niedzieli ila!:)





wtorek, 10 sierpnia 2010

W MIĘDZYCZASIE...

Jakiś czas temu przyniosłam sobie patyczki sosnowe z lasu, przetarłam je papierem ściernym i włożyłam do słoja, musiały swoje odleżeć w końcu powstały z nich łódeczki. Widziałam podobne na blogu Ateny ale jej były bardziej kolorowe- marynistyczne, ja niestety takiego materiału nie posiadam i zrobiłam sobie żagle z białego płócienka, też mają swój urok:)
Zrobiłam je w ciągu kilkunastu minut, pomiędzy zaległymi rzeczami dla Was i innymi do galerii.
Po skończeniu ich, jakoś tak zatęskniłam za morzem, im dłużej się im przyglądałam tym bardziej chciałam się nad nim znaleźć. I stało się- dostałam zaproszenie do wyjazdu nad morze na 2 dni, zastanawiam się na razie ale chyba skorzystam, zwłaszcza, że mężuś bardzo mnie do tego namawia. Zobaczymy:)

A zaraz wybieram się na siłownię troszkę się poruszać, muszę zgubić kilka niechcianych kilogramów:) Dziś małżonek pokarze mi kolejne ćwiczenia, już doczekać się nie mogę, ale będzie się działo:). Dobrze jest mieć w domu prywatnego instruktora sportów siłowych:)










Pozdrawiam Was słonecznie ila!

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

SŁONECZNIE...

U mnie dziś wyjątkowo słonecznie, a to za sprawą pewnego kwiatu, którego z pewnością nie muszę przestawiać:). Na dworze, chociaż temperatura mi odpowiada to zdecydowanie przeszkadza mi brak słoneczka, wiec przechodząc dziś koło ulubionej kawiarenki wstąpiłam po słoneczko dla siebie.
Słoneczniki jak większość kwiatów uwielbiam, co roku z siostrami Pawła wybierałyśmy się na pola niedaleko Łagowa na "zbiory":) W tym roku, w okolicy nie posiano słoneczników i musiałam zadowolić się kupnym, ale mu też niczego nie brakuje.

Choć kwiat piękny, to wyjątkowo przypomina mi o nadchodzącej jesieni, krótszych dniach, zimniejszych wieczorach. I jeszcze jeden zwiastun nieuchronnie zbliżającej się jesieni zakupiłam- wrzos, wspaniały o różowo- białych kwiatach!




Uwielbiam go za jego gąszcz drobniutkich kwiatuszków, wspaniale wygląda w glinianych doniczkach w towarzystwie ozdobnych dyni, których w tym roku również u mnie brak. Niestety nie posiałam, i sama nie wiem dlaczego, w przyszłym roku to nadrobię:)


Bardzo lubię gliniane donice naturalnie "niszczone" przez wodę i kamień, ta ma wyjątkowo ciekawe kształty, którym często s przyglądam, nie wiem może ze mną coś jest nie tak ale uwielbiam się wpatrywać w te maleńkie wzorki:)








I jeszcze chciałam się pochwalić bo udało mi się sprzedać już dwie moje prace, bardzo się z tego cieszę bo nie sądziłam, że tak szybko to pójdzie.
Pozdrawiam Was cieplutko i słoneczko zasyłam:) ila!







sobota, 7 sierpnia 2010

LAWENDOWE PYSZNOŚCI

Sierpień u mnie zaczął się bardzo lawendowo, wczoraj saszetki i serduszka z lawendą a dziś przepyszne lawendowe ciasteczka. Przepis znalazłam w internecie już jakiś czas temu ale nie miałam okazji go wypróbować, ciągle coś innego ważniejszego trzeba było zrobić, w końcu udało się wygospodarować troszkę czasu na małe przyjemności.
Sierpniowa pogoda w przeciwieństwie do lipcowej nas nie rozpieszcza, czuje się już jesień w powietrzu, dni krótsze, wieczory chłodniejsze. Mi to jednak odpowiada, bo to dobry czas dla moich robótek ręcznych:) Bardzo wtedy lubię zaparzyć sobie herbatkę w czajniczku, wziąć igłę i szyć wszystko co mi przyjdzie na myśl. Jednak w tym roku nie będę miała już tyle wolnego czasu co w zeszłych latach bo Filo idzie do przedszkola a ja zamierzam szukać pracy. Wystarczy już tego siedzenia w domu:)
Ciasteczka te mają pyszny maślano-lawendowy smak, doskonale nadają się do herbatki lub kawy. Ja miałam okazje pić do nich pyszną lawendową herbatkę, którą dostałam od Lavande:)
A jak to u mnie na blogu bywa, jeśli mi coś smakuje to chcę się tym z Wami podzielić i podaję przepis na te ciasteczka:)
LAWENDOWE CIASTECZKA:
210g. masła w pokojowej temperaturze
3/4 szklanki cukru pudru (można dać mniej)
1 żółtko
szczypta soli
1 czubata łyżka kwiatów lawendy
1 łyżka soku z cytryny
1,5 szklanki mąki
3 łyżki maki ziemniaczanej
WYKONANIE:
Wszystkie składniki zagnieść, podzielić na dwie części, z każdej uformować wałek grubości 3 cm, owinąć folią, włożyć do lodówki na 2 h. Schłodzone ciasto pokroić na 5mm plasterki. Piec ok 12-14 min w temp. 170 st.
Ja te ciasteczka robiłam według przepisu i nie miały idealnie okrągłych kształtów, jednak nadrobiły to smakiem ale wydaje mi się, że możnaby też z ciasta wykrawać różne kształty foremkami.




Podczas pieczenia lawenda nieziemsko pachniała i musiałam się opanować aby ich wszystkich od razu nie zjeść, na szczęście z przepisu wyszło dużo ciasteczek, które przesypałam dodatkowo kwiatami lawendy i
zostawiłam na szczególną okazję


Życzę Wam dziś miłego dnia ila!