wtorek, 26 grudnia 2017

ŚWIĄTECZNIE W MAŁYM DOMKU:)

W tym roku wyjątkowo nie maiłam czasu na ubranie w świąteczne szaty domku, a może i miałam? Nie wiem, w każdym razie 5 dni mi zajęły przygotowania do świąt i strojenie całego domu jaki i jego sprzątanie i jestem z siebie bardzo dumna:).
Przed samymi świętami świadomie zrezygnowałam z telefonu, nie ładowałam go, nie dotykałam odbierałam wiadomości tylko od najbliższych...Wbrew pozorom telefon zabiera nam wiele "wolnego" czasu...
Moim przedświątecznym postanowieniem było również, nie popadać w tzw, przedświąteczną paranoję i szał, nie dałam ponieść się złym emocjom, co we wcześniejszych latach niestety prędzej czy później robiłam.  Przedświąteczne zakupy również udało mi się zrobić wcześniej i nie stałam kilku godzin w długich kolejkach , co też wpłynęło na moje samopoczucie W tym roku z całkowitym opanowaniem wykonywałam wszystkie zadania, które wcześniej zapisałam sobie na kartce. I ze wszystkim zdążyłam! Do wspólnej wieczerzy wszyscy usiedliśmy zrelaksowani i uśmiechnięci.
Należę do osób ambitnych i czasem ta ambicja doprowadza mnie do szału, bo jak coś komuś obiecam to staram się dotrzymać słowa nawet jak nie zawsze mam możliwość, czasem zawalając nawet swoje prywatne sprawy, ale raz dane słowo jest najważniejsze. Tego akurat nauczyła mnie moja Śp mama, za co jestem Jej ogromnie wdzięczna.

W tym roku w święta króluje u mnie zieleń i beż z kroplą szarości, i dużo zielonych gałązek wszelkich iglaków, bardzo polubiłam się z tują, wyjątkowo jej u mnie dużo, jest też troszkę sosny i oczywiście świerkowe drzewko! Moje ukochane! Zawisły tradycyjnie na nim szydełkowe śnieżynki, szklane bombki i moje serduszka, nie miałam czasu nic nowego dorobić, może w przyszłym roku się uda bo planuję zdecydowanie szybciej zacząć haftowanie.


W nocy piekłam pierniczki i powstały też maleńkie kamieniczki, tylko te miałam czas polukrować...




Zdjęć w dzisiejszym poście wyjątkowo dużo, ale jak zawsze nie mogłam się zdecydować, i żadne nie jest stylizowane, na to też czasu zabrakło:)


Na czas świąt miejsce łapacza snów na szafie zajęła sosnowa gałązka...


Kamieniczki... 6 szt (bogatsza jestem od Pani Prezydent Warszawy););)




Piernikowych serduszek nie mogło i w tym roku zabraknąć na choince, co roku robię ich więcej, dodatkowo z dziurką na zawieszkę, uwielbiam ich kształt


 U Filipa tylko kilka świątecznych akcentów, im jest starszy tym mniejszą wagę przykłada do strojenia swojego pokoju, ale matka zawsze coś przemyci:) Ten piękny wielki słój znalazł w lesie pod stertą śmieci i podarował mi go bo uznał, że mi się spodoba...zachwycona jestem:)


Sosnowa choineczka wiosną znajdzie miejsce w ogródku:)


A niewidzialną półkę na książki wymyśliłam sama z metalowego kątownika, bardzo mi się spodobał ten patent od kiedy pierwszy raz widziałam to w Dorota was urządzi:)
U mnie niestety pod spodem widać kawałek wspornika, bo nie ma wypustki na okładkę, za to kosztował on 6 zł i na odpowiedniej wysokości nie widać metalu:)


A przed domem tak, nie mam dużego pola do popisu, ale zawsze staram się, aby domek i na zewnątrz ładnie się na święta prezentował:)


Z lasu i ogrodu znosiłam gałązki do wianka, jestem zadowolona z efektu:)


W tym roku już nie zdążyłam ale w przyszłym roku pod podbitką zawiśnie jeszcze zielona girlanda z lampkami...


Kochani moi czytelnicy bloga i goście chciałam Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia, błogosławieństwa Bożego, spełnienia marzeń, spokoju i cudownych ludzi wokół siebie. Niech się spełnią wszystkie Wasze marzenia te większe i te malutkie i niech Dzieciątko Jezus zawsze nad Wami czuwa 

Pozdrawiam cieplutko
ila

czwartek, 7 grudnia 2017

ŚWIĄTECZNA KUCHNIA


Witam Was w grudniu, ależ ten czas pędzi, widzę to po znikających paczuszkach z kalendarza adwentowego, który w końcu udało mi się zrobić w tym roku...Jestem wieka!!!:)

Do mojej kuchni zawitał już świąteczny klimat, choć nie całkiem potrafię się cieszyć z nadchoodzących świąt, bo niestety w dzień kończę serduszka a w nocy sprzątam i ogarniam życiową przestrzeń.
Jak już wyślę ostatnie zamówienie, to nareszcie z ogromną przyjemnością i wolną głową oddam się przyjemności zdobienia domu. 
Na pierwszy ogień poszła kuchnia, zresztą jak co roku, i cieszę się, bo udało mi się znów zrealizować cały plan jej posprzątania, bo chociaż mała jest to mam wyjątkowo dużo w niej pracy do wykonania, a to przez otwarte półki i ogromną ilość rzeczy na wierzchu, no ale cóż poradzić, że tak je lubię mieć na widoku:). Minimalistką nigdy nie będę, więc teraz męczyć się muszę:)
W tym roku świadomie zrezygnowałam z czerwonych akcentów w kuchni i w całym domu, będzie za to dużo zieleni i natury w postaci gałązek, szyszek, cynamonu anyżu i wszystkiego co się z naturą kojarzy!
W kuchni królują pięknie pachnące gałązki jałowca, foremki do wykrawania pierniczków i dużo ściereczek z motywem choinki lub igliwia ( na to pewnie przyjdzie jeszcze czas, żeby pokazać:))
Uwielbiam tą półeczkę! Często zmieniam na niej przedmioty, zależnie od pory roku...


Słoje wyszorowałam:), teraz tak błyszczą, że lampek nie potrzeba:)).
A mąki czekają na wypiek pierniczków i chleba, już się doczekać nie mogę...
Tu też nie mogło zabraknąć choć kilku gałązek jałowca


w kolejnym dzbanku  pyszni się tuja i drewniana choinka, zwykła naturalna...Taka moja:)


 Zielona ściereczka może i mało widoczna ale ja wiem ,że tam jest:) i  śnieżynkowa wykrawaczka do pierniczków... lubię akcenty zaznaczające jakie to święta:)


 Z ogrodu przekopałam do donic na zimę listek laurowy i rozmaryn, pomiędzy nimi stanął ogromny słój foremek do pierniczków, już niedługo...


W moim jakże "wielkim" przedpokoju też nie mogło zabraknąć choć kilku małych akcentów świątecznych, tablica dostała swoją gwiazdkę...


 a szafka na buty troszkę większą gwiazdkę:)).
Lis w śnieżnej scenerii z ciekawością spogląda na owieczkę:)
I chwilowo tyle...
W pokoju w przyszłym tygodniu się zadzieje...będzie deszcz śniegowych gwiazdek:)


Dziękuję, że dotrwaliście do końca, mam w planie kilka postów w tym miesiącu, bo statystyki kiepskie mam w tym roku także zapraszam i dziękuję, że nadal ze mną jesteście:)))
ila:)

środa, 29 listopada 2017

OZDOBNY ŚWIĄTECZNY ŚWIECZNIK

 Chciałam się dziś  z Wami podzielić pomysłem na ciekawy świecznik, bo uznałam, że ten niepozorny skandynawski  świecznik może się spodobać, a jest bardzo łatwy w wykonaniu:). Oryginalne są oczywiście zdecydowanie ładniejsze ale niestety nawet w internetowych sklepach niedostępne. Jak tylko go pierwszy raz zobaczyłam zaczęłam intensywne poszukiwania, no i niestety  musiałam zrobić sama...

Potrzebne jest dosyć duże druciane koło, moje koło pochodzi ze starego zużytego kołpaka od samochodu, każdy kołpak ma takie metalowe koło w środku, więc czas się wybrać kobietki do mężowego garażu:)). Koło ma dodatkowo wypustkę na której łatwo zaczepić klips ze świeczką.
Oprócz tego potrzebujemy
zielone gałązki dowolne, może być bluszcz, świerk, rozmaryn, coś kolorowego, ja wybrałam bukszpan i świerk, zieloną nić lub drut, do umocowania gałązek na kole, no i najważniejszy jest klips...moje kupiłam  na gratach. Do tego malutka świeczuszka żeby zmieściła się do klipsa, ja moje kupiłam w Rossmanie we Frankfurcie sprzedawane po 20 szt, pewnie u nas też dostaniecie:)
Do tego sznurek naturalny lub tasiemka, co kto lubi, żeby nasz świecznik na czymś zawiesić.
Gałązkami oplatamy druciane koło, obwiązujemy nićmi lub drutem aby się nie zsunęły i były stabilne, przypinamy klips ze świeczką. Według mnie jest to ciekawa ozdoba sama w sobie i niekoniecznie świeczka musi być zapalona:).
Można taki okrągły świecznik zawiesić wszędzie, na wieszaczku, w oknie, pod sufitem, nad stołem...
Mój chwilowo wisi jak na zdjęciu ale docelowo będzie wisieć na kuchennym oknie, a może kolejny zrobię?!
Pomiędzy haftowaniem serc, a sprzątaniem i codziennymi obowiązkami obmyślam już dekoracje świąteczne i to jak udekorować dom, a jak tam Wasze przygotowania? Myślicie już o tym?:)








 Tu materiały, jakich użyłam do zrobienia mojego świecznika...




czwartek, 23 listopada 2017

SERCOWY LISTOPAD...

W końcu zmobilizowałam się, żeby napisać posta, już dawno miałam to zrobić ale ostatnio doskwiera mi brak czasu. Po uszy siedzę w sercach, opanowały całe moje mieszkanie i chwilowo nawet życie.
Jak długo je robię, to jeszcze nie miałam takiego roku, żeby mieć aż tyle zamówień, i to wszystko dzięki Wam. dziękuję bardzo:)
Dawno temu jak zaczynałam je haftować, marzyłam żeby kiedyś to niepozorne serduszko stało się moim znakiem rozpoznawczym, i w tym roku tak się stało!:)
Ależ się cieszę! To dla mnie ogromna przyjemność czytać, że serca moje bardzo Wam się podobają, że chcecie mieć je na świątecznym drzewku, że Wasze świąteczne drzewko będzie ubrane tylko w moje serduszka, ogromnie mnie to cieszy i bardzo Wam za te słowa dziękuję:)
Od początku października uszyłam ponad 400 serc, część z moimi ukochanymi haftami, część z drewnianymi guziczkami czy w krateczkę czerwono-białą. Wysłałam ich dużo do dwóch galerii, może będziecie miały okazję tam je nabyć:) Będą u Karolinki Marzę więc jestem w Bochni i u Marty w Kłodzku... I nadal realizuję zamówienia, na tą chwilę wszelkie osobiste przyjemności odwiesiłam na hak. I czasem nawet nie ogarniam jaki jest akurat dzień tygodnia:)
Wszystkie hafty są mojego autorstwa a w tym roku powstał kolejny, do kolekcji-ostrokrzew, jednak Waszym ulubionym od lat jest niepozorny okrągły wianuszek:)
Uwielbiam je haftować:)!

Serduszka w kilku odcieniach beżu...


w szarościach, te cieszą się największym zainteresowaniem:)


choineczki-mój ulubiony haft, bardzo delikatny i subtelny, mimo,że zajmuje całą powierzchnię serca, to wydaje się bardzo ulotny...


Ostrokrzew, nowy w tym roku ale znalazł już swoich fanów:)


Delikatny wianuszek z czerwonymi owocami, na żywo bardzo ładnie się prezentuje w połączeniu z ta krateczką...


I wianuszek na kremowym materiale w złote groszki, bardzo subtelny, też znalazł grono fanów:)


śnieżynka...

ostrokrzew na złotych groszkach, przypomina mi stare ozdoby choinkowe...


I pokój opanowany przez serca, wisiały na wszelkich możliwych wieszaczkach, i w kuchni i w przedpokoju nawet:)


sobota, 21 października 2017

MONOCHROMATYCZNIE

Za oknem skrzą się złote liście na lubuskich bukach a w moim domu chwilowo panują nieco przygaszone barwy, powiedziałabym nawet, że monochromatyczne...Mam taką potrzebę aby uspokoić wokół siebie kolorystycznie przestrzeń, nie tylko domową ale i emocjonalną. Z tą drugą troszkę gorzej wychodzi ale póki co, daję jakoś radę. 
Nie będę zanudzać Was moimi smutkami, bo zbyt rzadko tu bywam i nie chcę psuć efektu, jak już się pojawię:))
A Wy  wprowadzacie ciepłe, jesienne barwy do swojego otoczenia, czy wolicie raczej stonowane kolory? 
Nawet zdjęcia dziś ponure wyszły, bo akurat jak ogarnęłam domek to schowało się słoneczko, a było tak pięknie przez cały tydzień, że serduszka haftowałam na leżaku.

Na początku miesiąca otwarłam już serduszkową manufakturę, w tym roku pojawi się nowy, mój autorski haft ostrokrzewu. Zanim wyszedł tak jak chciałam to trochę się tym rysowaniem namęczyłam ale efekt mnie zadowala, mam nadzieję, że spotka się z miłym przyjęciem:)
Co roku obiecuję sobie, że rozszerzę ofertę o gwiazdki i choinki, a okazuje się, że Wy jednak wolicie tylko moje serduszka i lubicie je, co mnie niezmiernie cieszy i fajnie jest mieć świadomość, że KOJARZĘ SIĘ Z PIĘKNYM SERCEM!  Te słowa ostatnio przeczytałam w mailu jaki dostałam:)
Dziękuję:)
Dziękuję Wam bardzo za to wszystko, za każde słowo tu pozostawione, za odwiedziny i wiarę w to co robię... Dziękuję, bo bez Was nie byłabym pewnie w tym miejscu, w którym jestem, dziękuje za motywację i za to, że jesteście:)
Pozdrawiam Was cieplutko 
ila:)







Powstaje haft ostrokrzewu..:)




No a na zwieńczenie dzisiejszego posta zdjęcie z prezentem, jaki dostałam od Filipa:)

piątek, 29 września 2017

MAMY WRZESIEŃ, PRZYSZŁA JESIEŃ:)

Jesień już jest, czekam jeszcze na złote liście i  będę w pełni usatysfakcjonowana:))
Mimo, że pelargonie jeszcze w całkiem dobrej kondycji były, wymieniłam przed domem dekoracje na jesienną, na razie jest skromnie ale nie za długo...
Wrzosy białe zdobią wejście do domu i wszystko w bardzo naturalnych kolorach, chcę troszkę odpocząć od kwiatowej ferii barw, która towarzyszyła mi całe lato w ogrodzie. Także jesienne miesiące w moim domu będą bardzo stonowane, może nawet monochromatyczne...
W tej chwili w domu królują szarości, beże i brązy, do tego światło świec, bo już zaczęłam je palić, dużo naturalnego kakao z cynamonem i książki... z takim arsenałem przetrwam każdy jesienny czas, ten z deszczem i chmurami jak i ten ze złotym listowiem na drzewach!

We wrześniu jak to z początkiem roku szkolnego obowiązków przybyło, ale staram się jakoś to wszystko układać sobie tak aby maksymalnie wycisnąć z dnia jak najwięcej...Zaczęłam też przygotowywać już nowe dekoracje na Boże Narodzenie, kończę troszkę starsze też projekty i mam nadzieję, że uda mi się uwinąć ze wszystkim co sobie zaplanowałam. Oby do przodu!
A jeśli ktoś z Was miałby ochotę na nowe łapacze to dostępne są Tu
Z czasem na blogu Zapach Rumianku będzie pojawiać się więcej dekoracji, także zapraszam do obserwowania:)
Bardzo Wam też dziękuję za odwiedziny i komentarze jakie zostawiacie po sobie, to bardzo miłe, że jeszcze komuś chce się pisać coś miłego w dobie (podniesionego kciuka, czy uśmiechniętej mordki:))















I jeszcze bym zapomniała, takimi kolorami teraz mamy przystrojone podwórko...kocham!


Pozdrawiam Was cieplutko i cudownego weekendu Wam życzę
ila:)