Od pewnego czasu w sklepikach internetowych poszukiwałam ocieplacza na imbryk, zazwyczaj jak już go znalazłam to albo był zbyt mały, albo zbyt kolorowy albo po prostu mi się nie podobał. Więc jak zwykle uszyłam sobie sama:) i powiem nieskromnie, że jestem zadowolona:). Zastanawiam się tylko czy czegoś na nim jeszcze nie wyszyć- wydaje się jakiś taki pusty i surowy. Chodzi za mną motyw lawendy, bo mam w domu pełno tego suszonego kwiecia. Na razie zostawię go takim, a jak się mi się znudzi to wtedy coś wyszyję:)W tle woreczek także mojego autorstwa z motywem lawendy, na razie służy mi jako worek na reklamówki. Ale zamówiłam sobie u naszej blogowej koleżanki inny bardziej funkcjonalny na reklamówki, i jak już go dostanę, to ten zostanie na suszone grzybki:)
ładny ten ocieplacz :)
OdpowiedzUsuńOcieplacz jak i imbryczek piekne.
OdpowiedzUsuńTez lubie zapach lawendy.
Pozdrawiam
Uwielbiam lawendowe motywy, myślę ze ocieplacz byłby z takiego zadowolony :) Cudowne drobiazgi i piękne zdjęcia. Pozdrawiam ciepło! :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad tym, może uszyję drugi:)
OdpowiedzUsuńJesteś zdolna! I woreczek i pokrowiec na imbryk zachwyciły mnie.
OdpowiedzUsuńWitaj w lawendowym klubie:) Pewno, że podpowiadam byś umieściła na nim motyw lawendy, jako miłośniczka tego kwiecia, ale tak też pięknie wygląda, taki skromniutki:)
Nie wiem co podziwiac - woreczek z lavendowym haftem czy ocieplacz na czajniczek. :) Oba sa ladne.
OdpowiedzUsuń