poniedziałek, 29 października 2012

VINTAGE ZAWIESZKI...

                                                          Pomyślałam sobie, że koniec października to dobry czas aby malutkimi kroczkami  przygotować się do nadchodzących Świąt. Pełną parą ruszę na początku listopada, a wtedy jeśli będziecie miały ochotę będziecie mogły  "Za zielonymi drzwiami"  nabyć solniaczki i nie tylko, w tym roku będzie też troszkę nowości, ale to dopiero w listopadzie:).
Jedną z nowości, są zawieszki VINTAGE, których wykonanie dziś Wam pokażę i które będziecie mogły sobie same w swoim domku wykonać.:)
Zawieszki są bardzo proste do wykonania. Ja użyłam starych pożółkłych kartek, ale ładnie też wyglądają całe białe lub w innym kolorze. Pierwszy raz robiłam je kilkanaście lat temu w szkole, i później zupełnie o nich zapomniałam aż do teraz.
I chciałam się nimi z Wami podzielić:)


Do wykonania zawieszek potrzebne będą nam kartki: białe, czerwone, stare...
zszywacz, nożyczki, linijka i ołówek.
Na kartkach rysujemy 3 rodzaje pasków tej samej szerokości, ale różnej długości...
Moje mają szerokość 1,5 cm i długość 12 cm- najdłuższy, kolejne o centymetr od następnego są krótsze...


Paski składamy razem, tak aby najkrótszy był w samym środku , a po dwóch stronach dodajemy kolejny dłuższy i najdłuższy...
Końcówkę z jednej strony łączymy ze sobą za pomocą zszywacza ( fot. na dole z lewej)


Z drugiej strony również łączymy końcówki ze sobą i zszywamy, dodajemy sznureczek. W moim przypadku czarna nitka, przewleczona igłą przez zawieszkę...


Mam nadzieję, że zdjęcia i wykonanie są dla Was czytelne. W razie czego pytania piszcie w komentarzach:)


Święta Wielkanocne w tym roku były u mnie rustykalne, więc idę za ciosem i Święta Bożego Narodzenia też będą w klimacie rustykalnym:)

Pozdrawiam Was
ila

wtorek, 23 października 2012

DRAWIEŃSKI PARK NARODOWY OSNUTY MGŁĄ TAJEMNICZOŚCI

 Niedziela miała być ostatnim ciepłym i słonecznym dniem jesieni, przynajmniej tak wszyscy meteorolodzy twierdzili, więc postanowiliśmy się wybrać do D P N, który w zeszłym roku odwiedziliśmy latem i  było bajkowo.
Łagów wyjątkowo mało był zamglony więc uznaliśmy, że w innych miejscach mgła szybko zejdzie i wyjdzie zapowiadane słoneczko. Pojechaliśmy zatem, po drodze przeżyliśmy chwile grozy... Będąc na wiadukcie, samochodowi nadjeżdżającemu znad przeciwka odkręciło się tylne koło i uderzyło w nasz samochód... Paweł zachowując zimną krew odbił kierownicą w prawo, gdyby tego nie zrobił to nie wiem czy pisałabym tu dziś do Was. Na szczęście koło tylko otarło się o nasz samochód pozostawiając ślad na tylnej oponie i błotniku. Błotniki z tyłu wykonane w naszym samochodzie są z plastiku i to uchroniło je przed większym zniszczeniem. Straciliśmy tylko kołpak i zyskaliśmy brązowy ślad nad kołem. Byliśmy jednak już blisko celu więc, nie zrezygnowaliśmy z wycieczki... W Parku niestety mgła nie ustępowała promieniom słońca i mało co było widać...
Rzeka Drawa...






 Jezioro Ostrowieckie osnute mgłą tajemnicy...Ma w sobie jakąś magię






Na kilka chwil słoneczko zaszczyciło nas swoją obecnością



Na szklaku, nad Drawą...


Rzeka Drawa i znów pojawiająca się mgła. Z Parku Narodowego wyjechaliśmy jeszcze za dnia, jednak szybko pojawiająca się i wyjątkowo gęsta mgła uniemożliwiła nam szybki powrót do domu. Z 40 do 60 km.  na liczniku jechaliśmy we mgle niczym ślepcy, droga wyjątkowo się dłużyła. Wyczerpaliśmy chyba cały zapas pecha na najbliższy rok, bo żeby nie było nudno to jeszcze przed maskę wyskoczyła nam sarna, która zamiast przebiec na drugą stronę jezdni postanowiła wrócić i ... na szczęście nic jej się nie stało, lekko poturbowana wstała i poleciała do lasu.
A my chwilowo wyleczyliśmy się z  wycieczek.


Pozdrawiam Was serdecznie i szerokiej drogi życzę, niezależnie od tego czy jeździcie w mieście czy poza nim.
ila

piątek, 19 października 2012

JESIENNY ŁAGÓW...

Dzisiejszego posta dedykuję Kasi i Piotrowi:)))

Łagowskie lasy i jeziora pokazywałam już wiele razy, i pisałam Wam już wiele razy o mojej miłości do tego pięknego miejsca, ale JESIENNY ŁAGÓW po raz pierwszy chcę Wam pokazać...
To miejsce, gdzie wybrałam swoje życie... Tu marzę, realizuję swoje plany i  czasem się smucę... Takie życie, jednak tych pozytywnych stron w moim życiu jest zdecydowanie więcej i wiem, że w dużej mierze to zasługa Łagowa, ale też ludzi z jakimi przyszło mi tu żyć. Nie zamieniłabym tego miejsca na żadne inne na świecie, i choć są miejsca, do których z ogromnym sentymentem i wielką przyjemnością zawsze wracam, to jednak TU jest mój świat i TU MI NAJLEPIEJ
Łagów jest piękny o każdej porze roku ale jesienią jakoś szczególnie to miejsce mnie zachwyca:)

Jezioro Łagowskie w jesiennej szacie...



 Fragment Bramy Marchijskiej...


 Zamek Joannitów wśród jesiennych barw...


 Fragment zamku i Brama Marchijska od frontu...


 Podzamcze z widokiem na Jezioro Ciecz (Trześniowskie)



Wieża zamkowa


Panorama...


 Kamieniczki i znów Brama Marchijska...


Kościół...




A to już na "moim" osiedlu ściana buków w jesiennej szacie,  za nią Jezioro Ciecz...


Chłonę jesień wszystkimi zmysłami... dziś był wyjątkowo piękny, ciepły dzień i gdyby nie to, że liście już pożółkły to można by pomyśleć, że to wiosna. Ptaki śpiewają, słonko otula nas swoim ciepłem, niebo ma tak intensywny niebieski kolor, którego próżno szukać latem, że aż chce się każdą sekundę spędzać na dworze. Ja dzisiejszy dzień wykorzystałam maksymalnie, sobotę też planuję tak spędzić:)
A jakie są Wasze plany na być może ostatni taki ciepły weekend??  Jakie by nie były,  życzę Wam dużo słoneczka!:)
ila

czwartek, 18 października 2012

DZIŚ NA TAPECIE NIEBIESKI...


Bardzo lubię ten kolor, jest on  bliski memu sercu.
Ilekroć jesteśmy gdzieś na spacerze poszukuję rzeczy w kolorze niebieskim, jakoś tak mam:). Uwielbiam patrzeć na niebieskie niebo, kuchenne niebieskie dodatki, niebieskie kwiaty...  Może dlatego, że nie jest obecny w moim wnętrzu...?
Zdjęcia przedstawiają  rzeczy, którym nie mogłam się oprzeć będąc na wycieczkach:)
Są to zdjęcia z miejsc, do których chciałabym jeszcze kiedyś wrócić... Często jest tak, że będąc w danym miejscu, po prostu zakochuje się w nim i chciałabym do niego wracać ciągle. A czy Wy macie takie swoje ulubione miejsce, do którego chciałybyście wracać?:)

Jesień w tym roku wyjątkowo rozpieszcza nas pogodą. Dziś planujemy kolejny wypad do lasu na grzyby...
Pozdrawiam Was słonecznie
ila

środa, 17 października 2012

OWOCE DĘBU...



 W ostatnich dniach namiętnie je zbieram i powstają nowe wianki, ale nie tylko wykorzystuje je też do jesiennych dekoracji.
W internecie można znaleźć wiele ciekawych inspiracji z żołędziami, jedne ciekawe inne mniej interesujące. Mnie akurat zainteresowały proste lampioniki wypełnione żołędziami, zrobione ze zwykłego słoika. Możecie zobaczyć TU.
Moje zrobiłam w zwykłych szklanych pojemnikach.  To, co najbardziej mi się podoba w jesieni to to, że praktycznie wszystkie rzeczy, które można wykorzystać do jesiennych dekoracji są za darmo, wystarczy tylko się porozglądać:)
Np. będąc z dzieckiem na spacerze, czy idąc na zakupy...Po drodze na pewno znajdzie się jakieś drzewko, które chce obdarzyć nas swoim bogactwem.
Ja korzystam z tych dobrodziejstw przy każdej okazji gdy jestem na dworze, czasem jestem tak zajęta zbieraniem wszelkich rzeczy, że nie zauważam tętniącego wokół mnie życia i zdarza mi się usłyszeć... Mamo, no chodź już, ile Ty tego potrzebujesz, ciągle coś zbierasz, już jesteś jak chomik... No już prawie jestem:)
W zeszłym roku miałyście okazje już widzieć mój pierwszy wianek z żołędzi, był nieco inny od tego bo i z innego rodzaju "owoców"o TU
Ten dzisiejszy był bardziej pracochłonny, bo mimo, że mniejszy to do każdej czapeczki musiałam doklejać żołądź, gdyż pod najmniejszym naporem owoce wyskakiwały z czapeczek. Żołędzie do wianka mocowałam specjalnym klejem w laskach, do którego używa się elektrycznego pistoletu, kiedyś Wam pokarzę:)


Wianuszek powstał z myślą o pewnej wspaniałej osobie, której życie nie rozpieszcza a mimo to Ona sama stara się być dla innych wsparciem. Mam tylko nadzieję, że się spodoba


Cudownie przebarwiony dębowy liść, jeden z wielu jakie dostałam od mojego małżonka na ostatnim jesiennym spacerku:)


I  jesienny krajobraz nad Jeziorem Łagowskim... na takie kolory czekałam przez cały rok!
Zdjęcie wykonała moja druga połówka:)


piątek, 12 października 2012

ZIELONY


 Tym razem zdążyłam na czas opublikować zdjęcie z kolorem zielonym, bo właśnie się zaczął zielony tydzień:)
Pierwsze zdjęcie to dowód, że wciąż przerabiam owoce:)
Zdjęcie drugie to piękny liść klonu ( uwielbiam te drzewa). Mamy jeden klonik całkiem ładnych rozmiarów na podwórku ale coś nie chce się przebarwiać na czerwono, nie mam pojęcia dlaczego. Zauważyłam, że nie wszystkie klony robią się czerwone, niektóre są od razu rude albo tylko żółte, może to zasługa gleby, na której rosną , ale co tam, taki też ładny:)
Dziś  po kilku dniach zaświeciło słoneczko, trzeba na grzyby się znów wybrać:)

Pozdrawiam Was słonecznie i życzę udanego WEEKENDU!
ila

czwartek, 11 października 2012

KOLEJNY WIANEK W BARWACH JESIENI


 Dziś chciałam Wam pokazać jeden z dwóch wianków, jakie na dniach zrobiłam:)
Wszystkie rzeczy, których użyłam do niego, to dary jesieni:
rajskie jabłuszka, w dwóch kolorach (czerwone i zielone)
rozchodnik czerwony, są też różowe ale nie zasuszają się tak ładnie jak czerwony
owoce dzikiej róży (uwaga na kolce)
kwiaty hortensji, w moim przypadku są to kwiaty zdobyczne od sąsiadki bo u siebie już nie mam:(
i kolorowe liście klonu, im bardziej kolorowe tym lepiej:)
drucik i baza ze słomy plus kolorowa jesienne wstążeczka.
Metoda wykonania wianka jak wszystkie poprzednie, które tu już pokazywałam:)



Uwielbiam go!!!!


A widziałyście wianki w nowym jesiennym numerze W.C. to dopiero są wianki...
Ten był inspiracją właśnie z tego magazynu:)



Pozdrawiam Was cieplutko i życzę spokojnego dnia.
Uciekam napić się porannej kawki:)
ila

środa, 10 października 2012

DWA KOLORY - ŻÓŁTY

Trwa tydzień żółty w zabawie u Anne, jednak z powodu awarii kabla od internetu nie mogłam wcześniej zamieścić koloru pomarańczowego, więc czynię to dziś...
Kolor żółty mimo, że niektórym kojarzy się  z latem, mój jest wyjątkowo jesienny... spadające liście z drzew i maleńki fragment żółtej altanki. Zdjęcia zrobione przy okazji niedzielnego wypadu.


Kolor pomarańczowy, to już bardziej jesienna barwa jak i sama dekoracja... świece cudnie pachnące zakupiłam w TESCO w sześciopaku za 5.50 zł.  Kasztanki nazbieraliśmy z Filipem i zrobiliśmy jesienne dekoracyjne świeczniki. Nic wyszukanego ale przypominają  nam jaką mamy porę roku...
Nazwy tej roślinki  niestety nie pamiętam ale kojarzy mi się z małymi ognikami tańczącymi w palącym się ognisku:)



Pozdrawiam Was ciepło i dziękuję za odwiedziny i pozostawiane komentarze:)
ila

poniedziałek, 8 października 2012

DROBNA ZMIANA I PRZYGOTOWANIA DO ZIMY...:)

Witajcie:)
Długo mnie nie było, ale wróciłam i mam zamiar nadrobić zaległości. Nieobecność moja choć nieplanowana spowodowana była niestety brakiem internetu, a raczej zepsutym kablem od internetu:(. Z pomocą przyszedł mi wspaniały człowiek, który swój wolny czas poświęcił, abym mogła tu z Wam teraz być:). I jestem Mu za to bardzo wdzięczna.

Przez ten cały czas nie próżnowałam, plotłam wianki, szyłam i robiłam zapasy na zimę. Do teraz zawalona jestem jabłkami i grzybami, jednak w tej chwili  zrobiłam sobie przerwę, aby naładować akumulatory i nadrobić blogowe zaległości.
Z szyciowych rzeczy powstała poduszka na ławkę, którą zrobił mój niezastąpiony małżonek i uszyłam też lnianą zasłonkę, którą możecie zobaczyć teraz:)
Wcześniej pod zlewem znajdowały się przesuwane drzwi, które nie wyglądały estetycznie, i nie pokazywałam ich po prostu. Poza tym prowadnica już jest troszkę wysłużona i drzwiczki wyciągnęłam, zastępując je tą właśnie firanką. Na dole doszyłam falbankę, bo jakoś źle wymierzyłam długość i firanka była zbyt krótka:(.
Na tą chwilę wygląda tak, i na razie tak pozostanie. Zmieniłam też troszkę kolorystykę , na bardziej jesienną.


 A spiżarnia się powolutku zapełnia, darami lata i jesieni...


 soki wiśniowe i z czarnej porzeczki czekają na chłodne dni, konfitura różana czeka na tłusty czwartek ( bo niestety tylko jeden słoiczek mam )

 grzybki suszone, do świątecznych uszek i barszczu na Wigilię:)...

 konfitury śliwkowe do świątecznego piernika i pierwszy raz robiona nutella śliwkowa-pyszna!


 marynowana papryka i sos słodko-kwaśny...


 suszone gruszki, jabłka i śliwki... w tym roku wyjątkowo udane zbiory. Będą jak znalazł na Wigilijny kompot

 I nie mogło zabraknąć naleweczek, tu w glinianych butlach, na chłodniejsze dni:)


Pozdrawiam Was ciepło i dziękuję,że zaglądałyście pomimo mojej nieobecności
ila:)