Jak co roku, tłusty czwartek w moim domu obfituje w domowe wypieki. Tradycją naszą stało się już to, że wstaję wcześnie rano, wyrabiam ciasto i smażę złote kuleczki, tak aby małżonek przed wyjściem do pracy mógł sobie choć jednego pączka schrupać:)
W tym roku oprócz tradycyjnych pączków upiekłam jeszcze różyczki, nadziewane różaną konfiturą.
A jak tam Wasze wypieki, wolicie pączki z piekarni czy same pieczecie:)??
Pozdrawiam Was cieplutko SMACZNEGO!:))))
ila
O mamo, ale kusisz! Lecę po pączki;))) Z różą uwielbiam!
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Pyszności :-)
OdpowiedzUsuńmmmmmmmmmmmmm wyglądają przepysznie:)))
OdpowiedzUsuńdobrego dnia i samych tłuściutkich pyszności:)
śliczne te Twoje róże!
OdpowiedzUsuń:)
ja zmykam właśnie smażyc swoje pączki...
osobiście to "swojskich" pączków nie lubię...ale mężuś bardzo-więc to dla Niego...ja wolę serowe oponki :)
POZDRAWIAM!
ps. a jeśli o kupne chodzi to w kupnych LUKIER lubię...najlepszy!!
Smakowite różyczki! Ja piekłam pączki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nigdy nie piekłam pączków... Twoja różyczka - aż ślinka cieknie.... mniam!
OdpowiedzUsuńA ja pączków nie lubię... U nas rogale drożdżowe- własnego wypieku oczywiście :-) A Twoje różyczki- pychota!
OdpowiedzUsuńJa nie piekę, ale zakupiłam całkiem pokaźną ilość ;-)
OdpowiedzUsuńjeśli smakują tak jak wygladają ......... to ......aż slinotoku dostałam :)
OdpowiedzUsuńdziś dzień bez pączka dniem straconym :)
OdpowiedzUsuńa ponoć tradycja nakazuje zjeść choć jednego by powodzenie było :)
więc na zdrowie! i na szczęście!
Trafiłam tu pierwszy raz ale z pewnością zostanę na dłużej. Twoje róże wyglądają apetycznie, aż żal jeść. U mnie też wypieki od wczoraj. Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńdomeknapolanie.blogspot.com
Uwielbiam takie różyczki... jeść! Bo niestety przepisu nie mam i jeszcze sama nie robiłam, ale jak ktoś mnie nimi częstuje, to wcinam bez opamiętania :)
OdpowiedzUsuńSa piekne te rozyczki, ale moglas zdradzic jak je zrobic :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Robi się je z identycznego ciasta jak na pączki:). Wycina się szklanką trzy wielkości kółek, nacina brzegi ostrym nożem, układa jedno na drugim, przygniata palcem, smaży w oleju i tyle:))))
UsuńZaskoczyłaś mnie tymi swoimi różami.U nas robi się zawsze z ciasta faworkowego. Szkoda, że szybciej nie czytałam o Twoich kwiatkach. Właśnie skończyłam smażyć pączusie, mogłam wypróbować różyczkę.
OdpowiedzUsuńMamy ferie więc i pomocnika miałam w kuchni.
OdpowiedzUsuńUpiekłyśmy faworki- taką ilość, że od samego zapachu można zemdleć (do tej pory wietrze mieszkanie)...cóż, tłusty czwartek bron i się własnymi prawami ;)
róże spotkałam się ,że mozna je piec z ciasta jak na faworki
OdpowiedzUsuńmniam....
OdpowiedzUsuńu mnie jest pół na pół, część ze sklepu, a część robimy sami. Na dzisiaj mieliśmy serowe krążki i jagodowe pączki:)
P.S. róża smacznie się prezentuje:)
Ila, ty růžičky vypadají báječně .... Marki
OdpowiedzUsuńniestety... dzisiaj mam tylko kupne pączki...ot ... tak wyszlo
OdpowiedzUsuńIluś,ależ piękna ta Twoja róża i jak smakowicie wygląda,mmmmmm.Ależ szczęściarzem jest Twój mąż.U mnie dzisiaj wyjątkowo kupne i faworki i pączusie.
OdpowiedzUsuńRóże wyglądają cudnie!! :D Z ogromną chęcią bym skosztowała... ale dzisiaj faworki zapchały już mój brzuch i nic się chyba już tam nie zmieści... hehe :)
OdpowiedzUsuńDobrze ma się Twój mąż.:) W tym roku zamiast pączków upiekłam ciasteczka cynamonowo-jabłkowe, a pączusie kupił mąż.:)
OdpowiedzUsuńW zyciu bym sie nie zrywala o swicie,zeby malzonek paczka zjadl.Nie warto sie tak poswiecac dla faceta.
OdpowiedzUsuń