Od pewnego czasu moja aktywność blogowa ogranicza się tylko do pisania postów, no niestety ten rok jest dla mnie bardzo intensywny w wydarzenia i blog niestety odszedł na drugi plan, ale mam nadzieję, że tylko chwilowo. Już niebawem mam nadzieję, że będę mogła przedstawić Wam powód mojej nieobecności, dodam tylko, że nie powiększyła nam się rodzina:)) Kilka osób bowiem pisało już do mnie w tej sprawie:))
No ale do sedna sprawy przejdę:). Mam pierwszy pyszny rabarbar, i dzisiaj zapiekłam go pod owsiano- kokosową kołderką, lubię takie szybkie podwieczorki.
I to, że nie ma później dużo zmywania tylko miska.
Za pewne Ameryki przepisem nie odkryłam więc i nie będę go podawać:)
Cudownego niedzielnego wieczorku Wam życzę
ila
Przyznam, że tytuł mnie zaciekawił bo nie znałam tego deseru. Zdjęcia wszystko wyjaśniają, powiedz tylko czy w miseczce jest jogurt do którego dodajesz podpieczony rabarbar ?
OdpowiedzUsuńTak, to jogurt naturalny, ale może być też gracki
UsuńRabarbar? Już jest? To dla mnie symbol nadchodzącego lata. Mniammmmm..... :)
OdpowiedzUsuńDla mnie też, więc ucieszyłam się tym bardziej,że już się pojawił:))
UsuńIluś , jak zawsze super. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam rabarbar i już mam tzw.ślinotok
OdpowiedzUsuńPrzepis muszę zanotować
Pozdrawiam
Świetnie, mój też rośnie, niedługo będę mogła wypróbować:) Nie znałam wcześniej, piekło się placki i robiło kompoty tylko.
OdpowiedzUsuńDzięki za inspirację...pyszne zdjęcia robisz, uwielbiam wpadać do Ciebie i rozgaszczać się...Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDziękuję, zapraszam serdecznie:)!
UsuńWygląda pysznie .....muszę spróbować ;) Pozdrawiam cieplutko . Ola
OdpowiedzUsuńNie wytrzymam z ciekawosci , jestes bardzo tajemnicza ...
OdpowiedzUsuńIwona
No już niedługo:))))
Usuńjak ja dawno go nie jadłam !!! chyba aż w dzieciństwie !!!!!pozdrówki
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz spróbować:)
UsuńWygląda pysznie, muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńI ja muszę przepis wypróbować...;)
OdpowiedzUsuńmmm, ale mi ślinka pociekła! kocham rabarbar i zawsze kojarzy mi się z dzieciństwem na działce dziadków...:))) zajadałam mocząc w cukrze:)
OdpowiedzUsuńMi też, do dzisiaj pierwszą laskę rabarbaru maczam w cukrze:))
Usuńmniam mniam :-)
OdpowiedzUsuńMuszę zajrzeć do ogródka jak tam mój rabarbar!
OdpowiedzUsuńZapachniało latem :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
hihihihii a ja właśnie wczoraj upiekłam pierwsze w tym sezonie rabarbarkowe ciasto :))) Kupiłam piękny i świeżutki na ryneczku u takiej babci , z którą to rozprawiałyśmy o ciastach z 15 minut :))) Uwielbiam takie spotkania i zakupy .. Szkoda, że rodzinka się nie powiększyła ihihihihi ale mam nadzieję na większą blogową aktywność i Twoją i moją ihihihihi Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńMój rabarbar jeszcze nie dość wyrośnięty niestety. Zresztą mało go tu u mnie. Muszę od rodziców na jesień zwinąć trochę ;)
OdpowiedzUsuńA skoro nie rodzina Wam się powiększa, to ja obstawiam, że czas pochłania Ci dokształcanie się?
Podwieczorkowy deser wygląda obłędnie!
OdpowiedzUsuńI do tego jeszcze słodka tajemnica..:)))
Pozdrawiam
Kasia