Pamiętacie zapiekanki z pieczarkami, na dłuuugaśnych bułkach sprzedawane na każdym dworcu kolejowym i autobusowym?:)
Ja pamiętam doskonale, i ich smak pamiętam. Dziś zrobiłam sobie taki mój powrót do przeszłości... Kilka dni wcześniej Ewa z Minty House zabrała nas z sobą w podróż do jej smaków z dzieciństwa, a dziś ja zapraszam Was w moją podróż:).
Gdy jeszcze mieszkałam na śląsku, to w Gliwicach, na Placu Piastów, w metalowej budce na przystanku autobusowym Pani sprzedawała najlepsze zapiekanki, zawsze po szkole chodziłam tam z koleżankami i jadłyśmy te pyszności. Później już nie jadłam lepszych, i nie były to mrożone bułki z mieloną papką, która miała przypominać pieczarki, były to najprawdziwsze pieczarki i ser, wszystko zapieczone i posypane szczypiorkiem. Pyszności:)!
Dziś na śniadanko zrobiłam szybkie zapiekaneczki na bułkach własnego wypieku, z razowej mąki. Były równie pyszne jak wspomniane:) To też fajne śniadanko na wspólne weekendowe poranki, zwłaszcza jak za oknem mróz.
Podawanie przepisu na te zapiekanki było by śmieszne, bo za pewne każda z Was miała okazje już kiedyś je zrobić...Ja moje zrobiłam z dwoma rodzajami sera, z serem gouda i mozarellą i szczerze powiem, że ser żółty zdecydowanie bardziej pasuje.
Dziś u nas zaczynają się ferie zimowe, wczoraj spadł długo wyczekiwany śnieg, więc planujemy z wolnego czasu wycisnąć dla siebie jak najwięcej:)
Życzę Wam smacznego piątku i udanych ferii:)
ila
U Ciebie jak zwykle pięknie... yak podane zapiekanki do rozkosz dla podniebienia na pewno ale równiez i dla oka... Ten szczypiorek na zielonym talerzu... Mniam, mniam, chętnie by, sie wprosiła... Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńZapiekanki... nanana....
OdpowiedzUsuńdoskonale przypominają smaki z dzieciństwa. Z siostrą biegłyśmy na lakę po pieczarki, potem smażyłyśmy z cebulką i okupowałam żelazny piekarnik elektryczny. Młodszy brat tylko spoglądał kiedy już będą. Matka miała pół dnia spokoju bez dzieci :) wystarczył piekarnik lub patelnia :)
O tak, i grzanki z czosnkiem z patelni...mmm pycha!
UsuńTak, pamietam pyszne zapiekanki - nie mrożone z mikrofali. Czasami robimy sami w domu - pyszne :)
OdpowiedzUsuńAle pyszności serwujesz z samego rana :) a ja bez śniadania jeszcze...
OdpowiedzUsuńFerie.. a u nas jeszcze tak daleko do nich....
Uwielbiałam takie zapiekanki. Nadal robię i moje dzieciaki też uwielbiają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Iza
Najbardziej pamiętam je z czasów studiów. To było, nie ma co ukrywć szybkie i tanie jedzenie. Wcale mi nie zbrzydło i lubię je do dziś . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńIlu, zapiekanki to kolejne wspomnienie z zamierzchłych czasów podstawówki. Było takie jedno pyszne miejsce u nas w Żyrardowie, gdzie były zapiekanki, takie jak opisujesz. Były też kultowe w moim mieście bułki z pieczarkami z Baru Kasia: bułka typu "paluch" z wydrążoną dziurą, wypełniony po brzegi duszonymi pieczarkami. To było coś!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie
Ewa
Też pamiętam:), a w Gorzowie Wlkp. mają najlepsze bułki z pieczarkami:)
Usuńja jestem z Rybnika :)
OdpowiedzUsuńi właśnie takie zapiekanki jemy średnio co sobote. Mój G. je uwielbia
pozdrawiam
Agnieszka z otwartaszuflada.blogspot.com
Ja pochodzę z Pyskowic ( mój Paweł się śmieje, że nazwa miejscowości pasuje do mojego charakteru:)). W Gliwicach się uczyłam:)
UsuńWitaj Iluś:) W Gdańsku też były tak zwane hot-dogi z pieczarkami, najlepsze na świecie:) Sprzedawane były nie w budce metalowej a w takim małym barze, z prześlicznymi czerwonymi plastikowymi mebelkami.. Ale mi narobiłaś smaku, oj:) Wiem co będzie dziś na kolację:)
OdpowiedzUsuńpyszności też pamiętammmmmmmmmmm
OdpowiedzUsuńTo też moje smaki dzieciństwa,hm,właściwie młodości:))))bo dzieciństwa to pieczarki w śmietanie podawane przez moją mamę w niedzielę na śniadanie:)))czy Wy wiecie,że nawet pieczarki kiedyś były rarytasem?:)))))
OdpowiedzUsuńOj były! A teraz jest wszystko dostępne tyko smak juz nie ten
UsuńIlka tą budą dalej t stoi co prawda od lat tam nie jadlam. Do smaków dzieciństwa odrzucam jjeszcze parówki zapiekane z żółtym serem ;)
OdpowiedzUsuńW czasach LO jadłam pyszne zapiekanki na Wieczorka koło szkoły muzycznej... Tych z pl. Piastów nie jadłam chyba nigdy...Muszę zwrócić uwagę, o którą budkę chodzi jak będę lada dzień w Gliwicach...
UsuńJak kiedyś będę w Gliwicach to koniecznie tam zajdę:)Parówki do dziś z serem robię:)
UsuńTo na tym przystanku, gdzie tyłem przechodziło się na dworzec kolejowy:). Chyba dobrze wytłumaczyłam:)))).
UsuńTo Ty jesteś z Gliwic?????????????
OdpowiedzUsuńA ja po pierwsze zapiekanki jeździłam aż do Krakowa i stałam w kilometrowej kolejce na Siennej, bo w Gliwicach jeszcze wtedy zapiekanek nie było :-D No, ale ja jestem sporo starsza od Ciebie ;-)
Dla mnie smakiem dzieciństwa jest raczej niezapomniana pizza z baraku na Krupniczej, jedna z pierwszych w okolicy. Z prawdziwą pizzą nie miała nic wspólnego, ale o tym przekonałam się wiele lat później. Tamta była niepowtarzalna i światowa! Ha!
Mieszkałam w Pyskowicach, w Gliwicach sie uczyłam, uwielbiam do dziś to miasto, z chęcią bym tam jeszcze wróciła:)
UsuńNa Zwycięstwa była taka fajna kawiarenka, nie pamiętam nazwy ale mieli tam pyszne ciasta i desery kolorowe, kręciły się w gablotach... to było życie :)))
Bardzo lubię zapiekanki,ale nigdy nie kupiłam w sklepie więc nie znam takiego smaku.
OdpowiedzUsuńSmak dzieciństwa to pierogi z jagodami i ze śmietaną, do dzisiaj lubię i robię.
Aż, ślinotoku dostałam, chyba sobie zrobię:D
OdpowiedzUsuńDzisiaj piatek...chyba wiem, co zrobię na kolację! :)
OdpowiedzUsuńUściski
Ewa
Toś mi smaka narobiła!!!
OdpowiedzUsuńJa pamiętam zapiekanki z pieczarkami i serem na długiej bułce ale z sałatką( taką majonezową warzywną zwykłą)
Były boskie, tylko w moim rodzinnym Lubaniu takie robią i to ten sam " Pan z budki" co przed 15 laty- mniammmmmm nigdzie takich juz nie jadłam.
Ha! Juz wiem co jutro na śniadanko:))Dziękuję .
A lody i desery galaretkowe w Delicjiach koło Policji. Moje smaki z dzieciństwa. W każdą niedzielę wiosenno-letnią kolejki po lody....
OdpowiedzUsuńNo i "prażynki" :)
pozdrowienia z Gliwic. wierna podglądaczka i podczytywaczka.
Pozdrawiam gorąco.
Marta Cieplińska-Tauter
W każdą niedzielę wiosenno-letnią jeździliśmy tam i tato kupował lodowe kasaty do specjalnego termosu a potem rozpusta w domu była...
UsuńEhh zmartwień człowiek nie miał, żył sobie beztrosko...
A tak, pamiętam te lody!:), rodzynki w nich były:) W każdą niedziele mama mnie na te lody właśnie zabierała:)
UsuńPrzypomniałaś , to prawda. Aż slinka pociekła. I Gliwice i Plac Piastów przypomniałaś i ciacha z truskawkową pianką jakich nigdzie indziej nie jadłam. Nie pamiętam jednak co to była za ciastkarnia.Nie byłam tam całe wieki.
OdpowiedzUsuńNo to zapraszam kiedyś! Ze starych cukierni została chyba tyko "Wisienka" i "Śnieżka", za to Plac Piastów jak był tak jest :-)
UsuńPóki co, polecam mojego miejskiego bloga, do którego chyba juz trochę straciłam serce...
http://gliwice-photo.blogspot.com/
Pozdrawiam :-)
Koniecznie muszę przyjechać, jak będę w okolicy:)
UsuńOczywiście - pamiętam, aż poczułam ich zapach i smak, koniecznie muszę je zrobić.
OdpowiedzUsuńW moim mieście można kupić zapiekanki, ale to już nie ten smak.
Pozdrawiam:)
Oj dużo smaków przypomina dzieciństwo zostaja tylko w naszej głowie bo dzis już ich niestety nie ma wyparła je obrzydliwa chemia.Ja pamietam samk lodów i figurek marcepanowych u Pana Rymanika w moim rodzinnym mieście i jeszcze smak amerykanów z piekarni która istnieje do dziś a pamieta ja jeszcze moja mama, ale przywołałaś piekne wsponienia:)
OdpowiedzUsuńNajfajniejsze jest to,że można sobie powspominać i się uśmiechnąć:)Mam jeszcze mnóstwo wspomnień związanych z tym miejscem:)
UsuńPozdrawiam ciepło!
U mnie do dzisiaj można kupić takie dłuuugaśne, ale wolę właśnie takie domowe. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńa jakże, pamiętamy - te na dworcach smakowały najbardziej, próbowałam nie raz odtworzyć w domu ale to nie to...
OdpowiedzUsuńuściski,
Marta
...Wpadam na nie...serio!!!!!!!!!mniam!!!
OdpowiedzUsuńWyciskajcie na maxa Ilutek...z siebie ,z zimy!!!!!!!!!!!!
Puchu dużo i bananów na ryjku!!!!!!!:)
Pisałam komentarz u Ciebie ale znowu kiszka:( Wpadaj, wpadaj koniecznie!:)
Usuńudanych ferii, my jeszcze na nie poczekamy cale 2 tygodnie:) pozdrawiam z opolszczyzny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, dziękuję:)
UsuńWyglądają obłędnie! Ja też pamiętam prawdziwe zapiekanki na które chodziła w latach licealnych. Były najlepsze... :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
dominika
Oj też pamiętam te długie zapiekanki sprzedawane w budkach z małym okienkiem. Były pyszne. Jeszcze pamiętam parówkę wetkniętą w bułkę sprzedawane na ciepło.
OdpowiedzUsuńOj pamiętam i ten smak i zapach:) Zapraszam do mnie po wyróżnienie:)
OdpowiedzUsuńWitaj! Byłam u Ciebie, i zostawiłam komentarz ale się nie zatwierdził:(
UsuńDziekuję!
Tak zapiekanki :) A ja ciągle pamiętam bułki wypychane kapustą z grzybami na dworcu PKP w Bielsku-Białej... Nigdy nie próbowałam zapiekanek ze szczypiorkiem :) Musze spróbować... Wczoraj jedliśmy grzanki z pastą z makreli - też pyszne było :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny blog. miło się czyta a jeszcze milej ogląda. rety! sama zjadłabym taką zapiekankę, ale nie mogę... dzisiaj miałam wyrwaną 8 i nici z chrupiących pyszności
OdpowiedzUsuńOooo, ale pychota, narobiłas mi smaku, idę piec ;)
OdpowiedzUsuń